Kiedy A. poprosiła o americano na śniadanie, on podał cappuccino, uznając że inna kawa to zły wybór.
Tag: Włochy
dziennik podróżny 5/22
Dolina Orcii, powiem Wam, to jest ciężka praca z okiem i pamięcią.
dziennik podróżny 4/22
Miasta włoskie – mówi A. – dzielą się na te, w których jest sklep Benettona i te, w których go nie ma. Tylko te pierwsze są prawdziwymi miastami.
dziennik podróżny 3/22
O drodze 73bis usłyszeliśmy już na śniadaniu. Jedziecie pod górę? – spytał właściciel, zięć najlepszego cukiernika z Urbino.
dziennik podróżny 1/22
Będziemy egzorcyzmować te same miejsca: hotel, restauracje, muzea
Antonio Talia, Droga krajowa numer 106
– Teraz jesteście pod naszą opieką – powiedział dobrotliwy właściciel hotelu
Mario Praz, Wspaniałości Rzymu
– Dlaczego nigdy więcej nie napisałeś książki?
– Szukałem wielkiego piękna, ale go nie znalazłem.
Genialna przyjaciółka (sezony 1-2)
dożywocie w rione: męska przemoc, nieszczęśliwe macierzyństwo i szybka starość
Kroniki zarazy (3)
Tej zimy Bergamo stało się Oranem. Kto lub co wybiera miasta na zatracenie? Myślę o funikularze i o diabelskim młynie, i o kawie przy katedrze, o salonie opasek do włosów, pizzy na grubym cieście i słodkościach z polenty.
Dziennik mediolański (3)
Zawsze w życiu piękno jest pojedyncze.
Dziennik mediolański (2)
Flora pozwala sobie robić zdjęcia, gdy tylko pan strażnik wzrok spuszcza z jej białego ciała.
Dziennik mediolański (1)
Wprawdzie nie napotkali dziewcząt podających sorbet, ale nęciły ich zapachem świetliste wnętrza perfumerii. Oczekiwały w sklepach gotyckie madonny i polinezyjskie bóstwa
Podróż włoska. Dziennik (4)
Skoro Padova to po polsku Padwa, nie widzę powodu, dla którego Mantovy nie nazywać Mątwą. Niezbyt gęsta mgła, taka co zostawia wilgotne światło: jeszcze bardziej Mątwa.
Podróż włoska. Dziennik (3)
Wzgórza Euganejskie wyrastają na płaskiej niby ciasto na makaron nizinie. Na ich zboczach kryją się w renesansowych pałacach i willach arystokraci. Kiedy nadejdzie rewolucja z pewnością także będą tutaj.
Podróż włoska. Dziennik (2)
Oczekiwałem miasta o stu złotych wieżach, rozlanego nad morzem, gdzie bizantyjskie okręty przywożą sukno, a tymczasem jadąc przez peryferia pełne sklepików, magazynów i barów, i nie mogąc wyprzedzić tira, zbliżałem się do rozczarowania.