Jesienią nie lubię ludzi. Wolę śledzie.
Tag: urząd
Piotr M. Majewski, Niech sobie nie myślą, że jesteśmy kolaborantami
Jesteśmy zwykłymi obserwatorami zła, gapiami niepodnoszącymi się z fotela na widok zdjęć dzieci owiniętych w termoizolacyjne folie i ładowanych przez ludzi w polskich mundurach do wojskowych ciężarówek.
Dziennik wrześniowy trzeci – październikowy pierwszy
Chciałem być dobrym Niemcem, ale jestem jak inni
Dziennik wrześniowy drugi
Wszystkie Wielkie Polski kończą tak samo: na mostach, po których spieprzają czarne limuzyny smutnych członków.
Babylon Berlin (sezony 1-3)
Za konserwatywną rewolucję! – toast wzniesiony przez pułkownika Wendta przywodzi na myśl od razu te perły intelektualnej publicystyki sprzed jakichś piętnastu laty, kiedy prawicowi intelektualiści prześcigali się w wizjach konserwatywnej IV Rzeczypospolitej
Dziennik [nienazwany trzeci]
Wystarczyły trzy niezdalne dni i powtarzam teraz: nie znoszę ludzi.
Dziennik. Naleśniki, lazania, rosół
Całe życie pracowałem za szybko
Dziennik. Od zimy do wiosny
Trzask łamanych gałązek, zdziwienie, odbicie popołudniowego słońca. Nic uchwytnego, co by było.
Dziennik [nienazwany]
Bogowie się zmieniają, przychodzą, odchodzą. Jeden tylko kieszonkowy Dionizos taki sam, proponuje tu i teraz i napić się wina.
Kroniki zarazy jesiennej (23)
Moja syntaktyczna nędza
Kroniki zarazy jesiennej (8)
Język, który odlepił się od rzeczywistości, staje się parodią samego siebie.
Kroniki zarazy jesiennej (7)
Zobacz jakie ładne faworki. Ale one nie za szkłem. Zobacz jak zarazki skaczą po nich. To poprosimy coś zza szkła.
Dziennik. Tom II
Maciejka pachnie późno. Nie wytrwałem w postanowieniu nie pisać. Lipiec coraz krótszy. Drobne radości w mgnieniu oka
Dziennik. Niby po zarazie
I byliby z głodu pomarli, gdyby wieczorem nie zapukała sąsiadka i nie przyniosła łubianki czereśni.
Kroniki zarazy (38)
Nareszcie można stąd uciec, byle ktoś nas wpuścił.