(Plac Cudów, Piza, 15.06.2016, źródło: a.b.)
Młyn w Toskanii
Kiedy dojechaliśmy, dolecieliśmy i znowu dojechaliśmy, wcale nie miałem ochoty na korzystanie z przewodnika.
Znajdowaliśmy się w starym młynie. Młyn śpiewał i pachniał: na zewnątrz śródziemnomorskim ogrodem, wewnątrz taką swojską starością, tak jak kiedyś pachniał orzechowy dom na Wyżynie. I taka samo ciepła była w nim oświetlona kuchnia.
„Młyn w Toskanii”: można by napisać powieść pod takim tytułem, sagę rodzinną sięgającą siedemnastego wieku, a może romans: on podstarzały Amerykanin, ona lekkomyślna Włoszka po przejściach. Zaraz, po co dokładać się jeszcze do złej literatury? Lepiej porzucić cudzysłów (Nicosia, 12.06.2016)
Rzymianin
1.
Rodzice chlubią się niezwykłością swoich dzieci. Nasze dziecko jest jak Rzymianin: boi się morza (*).
2.
Na głowie ma dwadzieścia kapeluszy, tyleż okularów. Podchodzi i z szerokim uśmiechem zaczepia Rzymianina. Nervioso? – pyta. Myślę o żonie i dzieciach, które pozostawił albo których nigdy nie miał w miejscu o nic mi niemówiącej nazwie.
3.
– Nie spało? – pyta matka Klary, właścicielka młyna. Wszystkie dzieci są tutaj nervioso od morza – dodaje (Marina di Vecchiano, 13.06.2016)
Z Rilkego
Kiedy myślę o dziewczynkach, które stają się właśnie dużymi dziewczynami, to muszę wyobrazić sobie za nimi morze („Interieurs”, 1898 za: R. M. Rilke, Druga strona natury. Eseje, listy i pisma o sztuce, Sic! 2010).
Port, krajobraz
Och, Livorno pamiętam z Fallaci – napisała H. Ja też przyjechałem tu przecież ze swoim gotowym krajobrazem: i wszystko w nim wyrażało nowoczesność, fantazję, dobrobyt. Domy wysokie aż na sześć pięter, bez wyjątku wyposażone w ubikacje i szyby w oknach, które razem z pałacykami – to różowymi, to znów błękitnymi – wznosiły się wzdłuż każdego kanału, dokładnie tak jak w Wenecji (**).
Operą jest tutaj hala targowa. Porównuję je z innymi portami: niewiele kotów i mew, ale przy wjeździe wita zapach benzyny i wieczna lampka rafinerii. Krajobraz nie pasuje do wyobrażeń.
Modigliani w miejscowym muzeum pozostawił piaszczystą drogę i krzak. Nie powiedziałbyś, że ten banał to ów Wielki Modigliani. Nawet martwe natury miejscowych ekspresjonistów opowiadają więcej niż on. A więc może trzeba oderwać się od własnego krajobrazu, tego widzialnego i tego wyobrażonego, żeby zobaczyć, jak późniejszy on, coś więcej? Może o to chodzi w podróżowaniu? (Livorno, 14.06.2016)
Plac Cudów
1.
Żołnierze z karabinami półautomatycznymi pilnują turystów symulujących erekcję przy użyciu Krzywej Wieży.
2.
Zastygając w idiotycznej pozie, myślą, że podtrzymują harmonię świata. I hate you – woła mała Amerykanka do brata, kiedy nie wyszło zdjęcie.
3.
Plątanina wycieczkowych ciał na trawniku. Widziałem ich przed chwilą w piekle na ścianie Camposanto, tyle, że jeszcze bardziej byli rozebrani (Piza, 15.06.2016)