Podróż włoska. Dziennik (3)

20191009_113307

Kryjówka na Wzgórzach

Jesień zastała nas na Wzgórzach Euganejskich. Dodzwoniliśmy się i zza domu wyszła Angela. Jak na właścicielkę hotelu była dość introwertyczna: do śniadań nastawiała nam płytę jakiegoś ansamblu, który kiedyś nocował u niej, i prezentował muzykę barokową na oryginalnych instrumentach, po czym znikała. Jechało się do niej leśnymi wąwozami, w górę, a na koniec natrafiało na elektrycznego pastucha. Pierwsze zaskoczenie na odludziu. To z powodu dzikich zwierząt – wyjaśniała. Za to poranki, gdy wychodziło się do gaju oliwnego i patrzyło na pachnące wilgocią wzgórza, onieśmielały.

Wzgórza Euganejskie wyrastają na płaskiej niby ciasto na makaron nizinie. Na ich zboczach kryją się w renesansowych pałacach i willach arystokraci. Kiedy nadejdzie rewolucja z pewnością także będą tutaj. Czasem przy zwiedzaniu spoglądają z rodzinnych zdjęć.

IMG_9332

Geometria. Vicenza

Istotą Vicenzy – tak przeczuwam, acz nie potrafię tego tutaj wyrazić – jest geometria. Świadczą o tym:

wnętrze kopuły Villa Rotonda (pokryte freskami, a nie śnieżnobiałe),
„Madonna na tronie” Bartolomeo Montagni (doznanie trygonometrycznego zachwytu),
pątnicze schody na Wzgórze Berico
oraz sposób podawania polenty w żółtych trójkątach.

IMG_9379

Radość życia. Praglia

Gdybyśmy tego zamglonego wieczora przyjechali wcześniej i wdrapali się jakieś pięćdziesiąt metrów ponad mury przez kasztanowy las, widok byłby słynny. Tymczasem musi nam wystarczyć nieostra fotografia od strony gminnego cmentarza.

Jest już nieczynne. To znaczy kościół pachnie pięknie kadzidłem, ale zakonnik w sklepie sugeruje, żeby zrobić zakupy zamiast zwiedzać opactwo.

Wybieramy herbatę „Radość życia”.

20191010_105350

Święty. Padwa

Santo, Święty w Padwie jest tylko jeden. Nie liczy się Ewangelista Łukasz, Justyna z pobliskiej bazyliki i pochowany podziemiach tejże Prozdocym. Jeśli tramwaj zatrzymuje się na przystanku Santo oznaczać to może wyłącznie Antoniego.

Bazylika jest fabryką, zresztą świadczą o tym reaktory jądrowe górujące nad nią zamiast kopuł. Osiemset lat ciągle w ruchu, kolejni pielgrzymi. Wiara tutaj wydaje się prostsza, pewność jest możliwa. Ten wieczór parę lat temu, nie sposób oprzeć się Santo.

W porównaniu z padewskim przedsiębiorstwem usiłowania Lizbony, by podkreślić rodowód Świętego wydają się mniej niż mizerne. Właśnie szliśmy ulicą Świętego coś zjeść, kiedy napisał R.:

Tokarczuk – chwilę później wysiadł internet, i nasze próby potwierdzenia wiadomości spełzły na niczym. Wznosiliśmy nasze telefony w kierunku reaktorów, usiłowaliśmy złapać sygnał, ale na nic. Udało się dopiero za jakieś pół godziny. W międzyczasie poszliśmy już na ciastka: jedno z nich nazywało się tysiąc liści (jaka piękna nazwa – pisze J.)

Portret rodziny przed upadkiem. Catajo

Legenda powiada – mówi przewodniczka – że zamek naśladować miał pałac chińskiego cesarza, dlatego nazywa się Kataj.

Zamówiony malarz miał do pomalowania siedem komnat w górnej części zamku, do której prowadziła klatka schodowa dla koni. Był wiek osiemnasty, więc to ogromnie nudne malarstwo. Malarz zresztą specjalizował się raczej w końskich zadach. Hołdy, prawdę powiedziawszy, nigdy nie są najwyższej jakości.

W sali nr 1 pewien Obizzi ratował papieża, w sali nr 2 inny wygrywał wielką bitwę, w kolejnej: awans Obizziego, młodej parze Obizzich ślubu udziela papież. Chwalę Obizzich głosi przewodniczka, Włosi są poruszeni, Francuzi się nudzą, Dziecko chce już wyjść.

Stało się. Obizzi od zamawiania fresków był, zdaje się, przedostatnim Obizzim, potem jakaś boczna linia, austryjacki arcyksiążę, konfiskata przez państwo, miejscowa szlachta, rekin biznesu z Padwy.

 

4 Comments

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s