Giuseppe Tomasi di Lampedusa, Gepard, Czuły Barbarzyńca 2015

(Wnętrze pałacu wicekróla w Palermo, czerwiec 2013, źródło: a.b.)

Chyba to, co najważniejsze, jeśli chodzi o „Geparda” zapisałem w dzienniku w niedzielę. Jest w tej Wyspie gra dwuznaczności, subtelna i sekretna. Architektura, rokokowe ozdoby pełnie nieoczekiwanych wypukłości przywoływały na myśl gładkie płaszczyzny ciała i krągłe piersi; otwarcie każdych drzwi szeleściło jak zasłona alkowy (s. 152).

Sycylia, czyli Wyspa Rzeczy Ostatecznych. Pisałem o niej, że składa się z czterech przenikających się elementów (śmierci, religii, baroku i arystokracji): w jej bezlitosnym słońcu, w jej spalonych wzgórzach, w jej zapadłych pałacach. „Gepard” do tych czterech składników dodaje zmysłowość, tę, która przywodzi na myśl oko Kawafisa (pożądliwe, miłosne, letnie) i Uranię vel Afrodytę Jarosława.

Turyści, wędrowcy, obserwatorzy z odległych krain możemy rozczulać się nad Wyspą, nad jej snem, o którym mówi Don Fabrizio: Sycylijczycy pragną tylko snu i zawsze będą nienawidzili każdego, kto zechce ich przebudzić, choćby nawet przywoził najpiękniejsze dary (…) Wszystkie zjawiska sycylijskie są zjawiskami sennymi, nawet te najbardziej gwałtowne: nasza zmysłowość jest pragnieniem zapomnienia; nasze strzelaniny i porachunki nożownicze są pragnieniem śmierci; pragnieniem lubieżnego bezruchu, czyli znowu śmierci, jest nasze lenistwo, nasze sorbety ze skorzonery albo z cynamonu (s. 177-178).

Lecz to samo, co dla nas jest pięknym i zmysłowym, dla mieszkańców staje się nieznośnym i zabójczym. Odczytując „Geparda” nie jako poetycką opowieść o ostatnich arystokratach Wyspy, o nieuchronnej zmianie, która jest końcem, ale jako historię polityczną, odkrywamy na jej stronach sycylijską niemożność, uwikłanie, marazm, którego nie da się wytłumaczyć tylko słonecznym żarem. Rewers Wyspy: zaniedbane uliczki, wychudłe koty, opuszczone siedliska i tablice ku czci zabitych prokuratorów.

Autorowi „Geparda” udała się niesamowita sztuka: w jednej powieści, bardzo oszczędnej, jeśli chodzi o słowa, zawarł cały paradoks Wyspy. (A jakże pociągające – po kilku cytatach – wydają się wykłady o literaturze Giuseppe Tomasi di Lampedusy!)

„Gepard” pozostawia niedosyt. Jest jak marcepanowa pierś świętej Agaty, na koniuszku języka jeszcze czujesz słodycz, która roztapia się w mig. Żeby zatrzymać na dłużej: dokument z 1960 r.  „Sycylia Geparda” i filmowy przewodnik po miejscach związanych z autorem i fabułą

1 Comment

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s