
Hala opisywana na sposób szczęśliwy
Syn Greka pokazuje nam morze w miejscu nieba. Morze ma smak aksamitnego sera.
Jagody czarnego bzu połyskują. Nie ma jeszcze kiszonej kapusty.
Stoisko z połówkami tropikalnych owoców, z połówkami niedopasowanych światów.
Poproszę sześć traw, żeby się schować za nimi w kawiarni.
– Może miód? Może potrzebuje pan miodu?
Słodycz
Słońce rozmieszane w herbacie tropikalnej ma smak słodkawy. Ten poranek.
Kłótnia pierwsza
Ci od kurczaków znów się kłócą. Rozlałaś olej, patrz jak idziesz. Są rzeczy pewne: majeranek w drobiowym korpusie, ich podniesiony głos.
Kłótnia druga
Mam dość Włoch, podnosi głos A., gdy opowiadam o mgle w Wenecji i wiosce, którą odnalazłem na wzgórzach Emilii. Tak daleko, tak daleko, nic nie wskóram.
Ostatni tydzień września
Nie śpię po nocach. Śni mi się śmierć w różnych wersjach, ale zawsze moja. Boli mnie ząb. Pracuję dla rządu, który zabija małe dzieci. Chciałem być dobrym Niemcem, ale jestem jak inni. Polska jest próchnicą w górnej lewej szóstce. Należy ją zatruć, mówi pani doktor, a potem kanałowe.

Puszcza
Olszy liście są intensywnie czerwone. Niewinnie nie da się tej jesieni chodzić po lesie.
Ptaki wędrowne
Śpiewy migrantów w gałęziach. Sikory ze wschodu. Jestem urzędnikiem publicznym. Powinienem poszczuć je wroną.
Modlitwa wieczorna
Ten, który przy Powązkach modli się na żółtym dywanie dębów. Odłożył zielone pudło z jedzeniem, odstawił motorynkę. Mekka jest w kierunku kopuły Karola.
Gorycz
Jesteś zgorzkniały – mówi A. Tak, potwierdzam, zupełnie odcedzony ze słodyczy.
1 Comment