
Poniedziałek 83
Koniec zarazy okazał się czczą przechwałką, kolejnym kłamstwem cyników, którzy przedłożyli nad dobro ogółu własne interesy. W miniaturze to ta sama taktyka, którą ćwiczy Bolsonaro (kolejny z naszych przyjaciół-złoczyńców). Przypadłość prawicowych obłudników, którzy lubią zajmować miejsce w pierwszych ławkach kościołów.
Cyniczni, ale zupełnie przewidywalni. Jako samozwańczy kronikarz, jeden z setek podobnych kronikarzy, na których natknąć można się w czeluściach internetu, nie odczuwam zdziwienia. Koniec nie ma nic wspólnego z wykresami, koniec jest narzędziem władzy – pisałem w dniu nr 72. Wystarczy to powtórzyć w dniu nr 83.
*
Co się u was dzieje? – pisze późnym wieczorem C. z ozdrowiałego Madrytu. Opowiadam o cynikach u władzy, o biskupach zachęcających do procesji w Boże Ciało, o wiecach i spotkaniach wyborczych. Głupcy – odpisuje C. Nie potrafię zaoponować.
Wtorek
Poszedłem do niezdalnej pracy. Ponieważ zebrania w pracy niezdalnej także są zdalne, musiałem z niezdalnej pracy wrócić wcześniej do domu, żeby wziąć udział w zdalnym zebraniu.
Środa 84
A jednak wrócili do pracy niezdalnej wszyscy, lawiną, tak mi się zdaje, skoro z placu Konstytucji do Powązek przebijałem się ponad godzinę przy dźwiękach klaksonu. Próbowaliśmy na początku liczyć ludzi w maskach, ale kiedy po długim wypatrywaniu dochodziliśmy do trzech, nudziło się nam. I od początku.
Należało trąbić w klaksony. Władza łaskawie otwiera granice. Schabowski czy Szumowski, jeden sekretarz. Nareszcie można stąd uciec, byle ktoś nas wpuścił.
1 Comment