
I
Istnieją jeszcze książki, które u niedoszłego etnografa potrafią wywołać gęsią skórkę. Taki jest właśnie „Upiór”, którego czytam ze wspomnianą gęsią skórką i wypiekami. Kultura duchowa (doktor B.) zawsze pociągała mnie najbardziej, podobnie jak zachwycała (w dawnej polszczyźnie „zachwycenie” oznaczało stan ekstatyczny, dosłowne schwytanie duszy i wyprowadzenie jej poza ciało, s. 197) – gęsto cytowana tutaj – książka Perszona o śmierci na Kaszubach. Jeśli książki można sobie wyobrazić jako matematyczne zbiory to „Upiór. Historia naturalna” jest częścią wspólną „Ludowej historii Polski” Leszczyńskiego oraz „Narodzin czyśćca” Le Goffa.
Jeśli jednak nie jesteście niedoszłymi etnografami, ale zwykłymi bibliofilami, sposób edycji „Upiora” i tak może przyprawić Was o gęsią skórkę. Ilustrowany obrazami Aleksandry Waliszewskiej w twardej ciemnej oprawie predestynowany jest, aby trafić na honorową półkę, tę, co ją macie w tle na zoomie).
II
Autorowi udaje się stworzyć dzieło etnograficzne unikające akademickiego spojrzenia z góry, realizujące zasadę równouprawnienia dyskursów. Nie wartościuje ludowych opowieści, wycinków z gazet i cytatów ze starodruków. Jego wywód, chociaż dygresyjny, nie jest przez owe dygresje zakłócany. „Upiór” to książka pełna, którą czyta się z fascynacją (Rudolfie Otto!)
Tropy wiodące z Ukrainy i Polski do syberyjskiego szamanizmu przypominają rozwiązywanie zagadki. Jakby się nagle odkrywało coś zupełnie nieoczekiwanego, związki, które zostały już wieki temu wyparte z naszej świadomości. My stamtąd? A więc jednak nie limes nas dzieli, ale nieboszczycy? Odpowiedź papieża [Benedykta XIV] zaczyna się ona od słów „Niewątpliwie panuje w Polsce wielka wolność, która daje wam prawo chodzić po waszej śmierci. Tutaj – wyznaję wam – nasi zmarli są tak spokojnymi, jak cichymi” (s. 256) Odkrywam w jego świątobliwości ironistę.
Też nie mogę się oprzeć ironii, od której wydaje się wolny autor „Upiora”. Tym większy podziw.
III
„Upiór” to także komentarz do Mickiewicza. Kozak wokół związku „wieszcza” z „wieszczym” (jedno z określeń upiora) buduje cały, wyjątkowo ciekawy wywód o romantyzmie jako buncie wobec oświeceniowej racjonalizacji i odrzuceniu zabobonów. Dopiero w tym kontekście dociera rewolucyjność utworów, które w szkole traktujemy jako starocie (choć sam przeczuwałem w liceum, że melodia „Z archiwum X” doskonale nadaje się jako tło „Świtezianki”).
Czy pisząc o upiorach, sam Mickiewicz stał się upiorem podległym prawom ekshumacji? (Zresztą to niejedyny wątek mickiewiczowski ostatnio: artykuł o agonii wieszcza (wieszczego?) autorstwa Wojciecha Nowickiego jest lekturą obowiązkową.
Czy to nie podświadoma upiorność naszej polskości wymaga od nas ciągłego rozgrzebywania ziemi, wyciągania trumien, inwentaryzowania mogił i roztrząsania przyczyn? Przypomnijmy raz jeszcze Benedykta XIV i jego spokojnych, cichych zmarłych. Trup Mickiewicza był przecież jednym z pierwszych, którego wyciągnięto i pochowano raz wtóry. Tej ceremonii nie uniknął nawet sceptyczny król i Witkacy, którego trup okazał się kobietą (zmienność płci jest – obok dwóch dusz – cechą upiora).
IV
Przynosi wreszcie „Upiór” ostateczny (nomen omen) argument na rzecz feminatywów. Pisze w 1716 roku pewien jezuicki uczony: Taki trup, jeśli jest to trup mężczyzny, nazywany jest z rusińskiego Upier, a jeśli jest kobiecy – Upierzyca (s. 307).
Nie wiem, czy intencjonalnie wyłączyłeś możliwość komentowania wpisu z czwartego marca, czyli zamieszczonego dzisiaj. Ten komentarz powinien właśnie być pod tym wpisem, jeśli sobie nie życzysz, to skasuj. Tak mi się skojarzyło, czytając wspomniany.
Może, nie wiem, kierowanie się romantyzmem jako postawą celowa dlatego, że jest (z różnych względów) wygodna?
Z drugiej strony, i tu nie chodzi mi o gloryfikowanie tejże, skojarzyło mi się coś- mianowicie, wysłuchawszy fragmentu rozmowy dot. ludowych źródeł wiary, zadziwiająco mało jako społeczeństwo o nich wiemy, tak uogólniam. ..Co więcej, mam wrażenie, acz nie wiem, czy to nie jest tak, że będąc iks lat po procesie edukacji szkolnej zostają w pamięci hasła pewne, li tylko, u pewnej części społeczeństwa, działające na zasadzie skojarzeń, romantyzm, upiór, Mickiewicz, Mickiewicz też kobietą był! (A, nie wróć,to film mi się urwał) 🙂 nie zgłębia się, nie analizuje, nie aktualizuje, pozostaje z tą garstką wiedzy, która jeszcze się rozsypuje… To tak na bardzo szybko… Oczywiście zaznaczałam, że uogólniałam. Nie, żeby to dla mnie było usprawiedliwieniem.
PolubieniePolubienie
Niecelowo – od razu odpowiem. Mam czasem wrażenie, że maszyna w której pisze mnie pokonuje
PolubieniePolubione przez 1 osoba