Robert Krasowski, Czas gniewu, Czerwone i Czarne 2014

Zatrzymując się przed bramką Kulczykowej autostrady, wymownym dowodzie kapitulacji państwa przed sprytem i znajomościami, przypominam sobie, co pisał Krasowski:

Kulczyk zdobył majątek nie dzięki biznesowym talentom, lecz politycznej protekcji. Dzięki niej przejmował kolejne porcje państwowego majątku. Porcje były tak wielkie, że nie było go stać na zakup. Występował w roli pośrednika, który się zadowalał wielką prowizją (s. 255).

Płacę pani w okienku szesnaście złotych za dwadzieścia kilka kilometrów. „Czas gniewu” jest właśnie o tym, jak obywatele stracili złudzenia, co do swojej władzy.

Dokładnie rok temu czytałem tom pierwszy Krasowskiego1 jeszcze jako polityczny idealista, krytykując jego poglądy na temat Makiawela. Dzisiaj ze spokojem przyjmuję do wiadomości, że polityka rządzić się może innymi prawami niż to sobie przez całe lata wyobrażałem. Może więc zamiast szukać pierwiastka moralnego w działaniach władzy, należałoby uznać, że mechanizm polityki z definicji jest amoralny, a co więcej demoralizuje tych, którzy w nim uczestniczą, bez względu na to, czy piszemy o Polsce, Watykanie czy Nauru? Dzięki tej konstatacji, czytając Krasowskiego, nie płakałem po Michniku.

Zapisane na marginesie: (1) Jak można zbudować cokolwiek sensownego w kraju, którego 53% mieszkańców w pewnym momencie historii zaufało Andrzejowi Lepperowi? (2) Największą porażką mijającego dwudziestopięciolecia był upadek idei samorządu lokalnego. Zamiast zbudowania wspólnot lokalnych, mamy całe zastępy gminnych, powiatowych, miejskich i wojewódzkich Nikodemów Dyzmów, przy których bohaterowie „Czasu gniewu” wyrastają na bezinteresownych patriotów.

______

O książce „Po południu” pisałem tutaj.

3 Comments

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s