Humor z internetu a sprawa polska

O hipokryzji prawicowych publicystów już tutaj pisałem (ach, jakże słodkie jest wystawianie innym certyfikatów moralności i niedostrzeganie własnego łajdactwa). O świecie wyobrażonym Axela Springera również (doceniając Ulrike M. za podpalenie jego hamburskiej redakcji). O rzekomej „opiniotwórczej blogosferze” (grupie grafomanów groźnych dla społeczeństwa, w odróżnieniu od całkiem niegroźnych i „nieopiniotwórczych” takich jak ja) także. No, a o skrywaniu tożsamości w wirtualnej przestrzeni to całe wywody snułem. I jakoś to wszystko się nagle ostatnio połączyło.

Axel Springer, któremu ze straszną grypą nie wyszło, choć miało nie zabraknąć rąk do kopania grobów („Dziennik”, 27.04.2009), zajął się rękami swego arcymoralnego publicysty (oraz posługując się lekkim szantażem) katarem, bo jak od dawna już wiadomo złapał katar Katarynę. Ta przedstawicielka „opiniotwórczej blogosfery”, podobnie jak rzeczony publicysta uprawniona była do wystawiania certyfikatów moralnych, lecz sądziła, że te wystawione anonimowo są równie skuteczne. Zawiodła się.

(Bardzo to śmieszne: dwoje prawicowych moralistów obrzuca się łajnem, a za wszystko płaci niemiecki koncern medialny. Jestem przekonany, że Ulrike M. śmieje się zza grobu.)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s