Dziennik w podróży służbowej

Pocztowka_z_Konina_400x400

(Konin, ósma rano, źródło: a.b.)

Berlin, w południe

To pewne: wszystko się ze sobą łączy. Wchodzę do ulubionej księgarni i pierwsze, co spostrzegam, to album Romana Ondáka.

Notatki konferencyjne

Dali mi taki piękny ołówek, że żal nie zapisywać. Zwłaszcza, że naprzeciwko siedzi najprawdziwszy graf, taki, co jest von und zu i miejsce zajmuje na odpowiedniej stronie Almanachu Gotajskiego. Graf ma na policzku bliznę, najwyraźniej ślad po arystokratycznym pojedynku.

Tymczasem obok Słoweniec nieco się nudzi, nerwowo rozgląda się po sali i nagle pstryk: fotografuje piramidkę, którą zdołał ułożyć z opakowań po śmietance do kawy (jeśli znajdziecie gdzieś takie zdjęcie, to wiedzcie, że siedział naprzeciw).

Z kolei Manuel, królewskie imię, jest introwertykiem. Poznaję to po tym, że jako jedna z dwóch osób siedzi na przerwie przy pustym stole. Drugą jestem ja.

Berlin, dwudziesta trzecia

Taki samowar, o ten tu, to mnie kiedyś prawie zabił (prawda, że brzmi to dosyć absurdalnie, a jednocześnie zaciekawia?), ale nie będę opowiadał o dzieciństwie. Za to losy urzędników w administracjach świata to jest dobry temat w restauracji, gdzie zza pleców wyłania się święty car Mikołaj.

Urywa się jednak sam z siebie przy szaszłyku. Teraz podadzą napoleonkę, tradycyjne rosyjskie ciasto (sic!), i Niemiec, ów urzędnik, zażartuje, że powinni podawać z lodami.

Berlin, ósma rano

Uświadomiłem sobie, że najszczęśliwszymi chwilami w moim życiu były poranki w obcych miastach (Michal Ajvaz, Podróż na Południe, s. 326).

To jak się spieszą do szkół i na kawę w Bäckereiach, to jak mży, i nieznane skrzyżowania, i ulice, które nie wiesz, dokąd prowadzą, to zaiste szczęśliwe poranki.

Notatki kolejowe

Zaglądam przez ramię Szwedce, takiej co pod Göteborgiem ma mały czerwony domek, w notes. Ach, a tam szkice piórkiem jak w muzealnych gablotach i długie makarony pisma. Być może serek brie i brzoskwinie kroi na siedzeniu obok nieznana szwedzka kandydatka do Nobla.

W sześćdziesiątym dziewiątym byłam w północnej Polsce, jechaliśmy renault i ludzie wybiegali za nami. W sześćdziesiątym dziewiątym, prawie już zapytałem, czy naprawdę wszystko było takie z kroniki, czarno-białe?

Córka urodziła się później, zapomniałem dodać, jadą matka Szwedka z córką Szwedką (wszystko się ze sobą łączy, przecież to jak u Tove). Córka ma wisiorek z jadeitu z jakimś obcym bogiem (wszystko się ze sobą łączy: jadą do Ljubljany).

Chcesz zobaczyć jordański paszport? Grzeczny pan, którego nogi nie mieszczą się razem z moimi i który siedzi obok córki Szwedki, jest z Jordanii, lecz jedzie z Kopenhagi. To pewnie dla mnie – żartuje – zawiesili Schengen (pytanie powyżej zadaje pogranicznik gdzieś za Odrą), ale to dobrze, trzeba sprawdzać, jestem przyzwyczajony. W sierpniu dwa tysiące pierwszego pojechałem na urlop do Nowego Jorku.

Niemcy pod oknem cały czas milczą. Że cierpią na zaawansowaną Reisefieber dowiem się dopiero na dwadzieścia minut przed ich przesiadką, gdy żona zacznie czekać na korytarzu na Poznań. Jordańczyk też czeka na Poznań, myśli, że tam zapali, co mu się nie uda. Matka Szwedka sprawdza, gdzie jest Poznań na mapie a facebook mi proponuje: Witamy w Poznań: powiadom znajomych (chociaż o tym już dawno piszę z Warszawy).

Warszawa, szesnasta

Wróciłem. Dziecko mnie nie poznało. Żona mnie nie poznała. Pomyślałem, że, czasami się to zdarza, z powodu ciągłego czytania Kafki w obie strony, upodobniłem się do któregoś z bohaterów „Opowieści i przypowieści”. Dręczy mnie tylko, do którego? Psa? Małpy? Podziemnego stworzenia z „Jamy”? A może, nie daj Boże, robaka?

(05-06.07.2016)

 

1 Comment

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s