
Nie było w tym roku czasu na targach na dłuższe przyglądanie się komiksom. Stąd po powrocie, wieczorem, A. usiadła do komputera i sporządziła ich listę do zakupienia. Nie wiem w jaki sposób to zrobiła, być może nawet dopytywała się mnie, chociaż A. doskonale umie sporządzać listy wszelakich zakupów poza zakupami spożywczymi. W każdym razie w ten sposób pojawiło się u nas kilka komiksów, w tym niektóre niespodziewane.
Ten należy do niespodziewanych. Właściwie zastanawiałem się, czy należy o nim pisać, bo literaturą poważną to on chyba nie jest. Podobnie jak nie jest literaturą dla dzieci i młodzieży, ale wtedy przyszło mi do głowy, że przecież opowieści, które czytam łączą się ze sobą. Opowieść o Samie Zabelu, kolejnym z wyprutych z pomysłów rysowników komiksów („wypruty z pomysłów rysownik komiksów” pojawia się zarówno w komiksach, jak i w prozie, choćby u Tove Jansson), jest graficzną ilustracją tego, co dzieje się w głowie Tomaša Kantora, bohatera „Podróży na Południe”:
Komiksy kojarzą mu się z pracą. Powieści wydają się pretensjonalne i przekombinowane. Jedzenie nie ma smaku. Filmy są wszystkie takie same. Muzyka traci brzmienie. Taką pustkę trudno wypełnić jednym światem. (A jak wiemy autor bloga w czerwcu i lipcu bieżącego roku specjalizuje się w pustce).
To, co się dzieje w samym komiksie (akcja, bohaterowie, kreska) to już są sprawy drugorzędne.