Latem lubił chodzić do kręgu. Słońce celowało centralnie fontannę, tryskającą jak jego własna wyobraźnia, kiedy popijał kawę i patrzył.
Wszystko jest proza.
Okładka jest biała, z konikiem na biegunach po środku. Nie wiem, o co chodzi, ale wszyscy przyglądają się jej w autobusach. Zastanawiałem się nad tym fenomenem, bo nie ma tu ani nagiej kobiety ani niczego nadzwyczajnego. Konik na biegunach w pustce. Bardzo mi się ta okładka podoba i pewnie, gdyby nie ona, no i tytuł, nie zajrzałbym do książki.
Pierwsze zdania prowadzą na Kretę i to jest już trzeci powód, żeby ją czytać. Okładka jak ciało:
gładka, bardzo gładka. Nadal popijał kawę. Usiłował zrozumieć, czemu właściwie usiadł i nie potrafi się oderwać od miejsca pod parasolem, białej piany fontanny. Ciągi skojarzeń, na tym polega pisanie, piana, morze, Afrodyta.
Na tylnej okładce wydawcy zapisali listę nazwisk, z którymi miałaby się kojarzyć. Przyjrzałem się jej. Zupełnie inne skojarzenia: Marquez, Eco, Hrabal. Sztuka wynika z pustki. Wszystko jest pustka. Im bardziej w nią zaglądasz, tym bardziej ona przygląda się tobie. Niemniej bohater książki bardziej cenił Kanta niż Nietzschego.
Siedzenie w kręgu i przypatrywanie się życiu, jeśli chcesz o tym opowiedzieć, stanie się kawałkiem prozy. A może – pomyślał – to o czym mógłby napisać, nie powinno zostać zapisane. Jest jak opowieść Hectora, która lepiej, żeby się nie pojawiła. Wstał i ruszył. Odwracał się jeszcze, ale wiedział, że z tego powstałby jedynie mizerny fragment.
Dawno nie czułem takiej potrzeby czytania, tak bardzo proza nie próbowała mnie pochwycić. Sprawia to aura sekretności, która promieniuje ze stron. Książka toczy z tobą grę. Nie możesz pozwolić sobie na przegraną.
Przypomniał sobie wracając, że w kawiarni w kręgu główne miejsce na półce zajmował potężny tom „Metafizyki”. Zauważył jednakże lekturę pani baristki ukrytą pod notesikiem i komórką, wyświechtany poradnik „Jak sobie radzić z problemami życia”.
2 Comments