Twarz po raz pierwszy
Nigdzie indziej, tylko w B., pasjonują mnie cudze twarze. Godzinami jeździć metrem, z jednego U na drugie U, i podglądać. Siedzi we mnie pragnienie zapisu.
Portrety z nowojorskiego metra Walkera Evansa (w Martin-Gropius-Bau).
Twarz po raz drugi
Widziałem jak czerwony rękaw uniósł się i dłoń podała niewidocznym ustom kubek z maślanką. Widziałem nogę założoną na nogę w czerwonych szarawarach i czerwone zamszowe pantofle. Nie widziałem tylko twarzy. Ucieszyło mnie to niedopowiedzenie rano.
Pisuar
To był wyjątkowy pisuar. Niech schowa się muzyka z McDonalda w Garwolinie, tutaj melodia unosiła cię strumieniem. Delikatne żółte światło spływało na jasne kafelki, jeszcze nieco zieleni. A suszarka do rąk, prawdziwa rozkosz.
W lokalu Westberlin kelnerzy są brodaci a kawa jest bio. Pachnie szarlotką. Dziecko podchodzi do okna. Nie ma wróbli. Rozkłada ręce.
Ale i tak zapamiętam ten zachwyt nad pisuarem.
Twarz po raz trzeci
Czystość spojrzenia. Niewinność obiektywów. Patrzą w nie:
a) żydowskie dziewczęta z Tunezji,
b) dumny właściciel cukierni w Bursie,
c) greccy żołnierze z poważnym wąsem, właśnie złapali złodziejaszka, on też pozuje, przystojniaczek,
d) chrześcijanki z Mosulu,
e) stambulscy Ormianie.
Tylko taka im pisana jest nieśmiertelność. (Wystawa Die Welt um 1914. Farbfotografie vor dem Großen Krieg, Martin-Gropius-Bau)
Anioł
Ćwiczenia z wyobraźni: noc i w papierosowym dymie zamglone światło. Pety zwinięte w popielniczkach. Po schodach na piętro wchodzi Zbigniew H., patrzy na stiukowego anioła na brązowym suficie i siada do stolika. Trzecia czy czwarta, właśnie wówczas Zbigniew H. mieszka w B.1 i chce zamówić setkę. Coś notuje na zmiętych paragonach.
Schwarzes Cafe, ta kawiarnia z neonową papugą działa dwadzieścia cztery godziny na dobę od lat siedemdziesiątych. Ćwiczenia z wyobraźni przerywają japońscy turyści, którzy robią dużo hałasu, czytają bedekera i wypraszają ze swojego stolika Zbigniewa H.
Skrzypce
Biegniemy. Zaraz będzie U. Biegniemy. Pustą, białą przestrzeń wypełniają skrzypce. Biegniemy, wolałbym się zatrzymać i posłuchać. Biegniemy tak szybko, już na peronie, żółte U otwiera drzwi, czeka na mnie A., nawet nie zdążyłem spojrzeć kto gra. Tylko długowłosa sylwetka i dźwięk.
Zostaje po nas w pustych korytarzach stacji chwilowe echo. Zaraz wszystko wróci do porządku, to znaczy do piękna.
Światło
Opowiadając o fotografiach, pożółkłymi, twardymi paznokciami zaczepia o brzegi albumów. Nigdy jeszcze w ten sposób nie czytałem zdjęć.
Uczy nas po niemiecku i po angielsku jak spoglądać, żeby zobaczyć więcej. Szkółka niedzielna. Światło pada na książki. Fascynuje go fragment cienia.
_____
1 O pobycie Herberta w Berlinie pisałem tutaj.