Musiałem pojechać i wrócić do Lu., musiałem parokrotnie się pomylić (i to, co owego wieczoru o Jarosławie opowiadałem M., też zrozumiałem, że było pomyłką), żeby odczuć, co Jarosław odkrył pisząc „Sławę i chwałę”. Życie nie jest linearne. Jest sumą spotkań i rozstań, pojawiania się i znikania. Ludzie też pojawiają się i znikają. Musiałem to zrozumieć i zanotować w pociągu, który o 21.45 dojeżdżał do stacji centralnej.
Jarosławowi udało się to opisać.
Jarosław pisze więc o życiu takim, jakie jest. Z premedytacją zabija głównych bohaterów. Dzieje się w czasie.
Przyjaciele też znikają, mają czas i miejsce. (Dziwny czas na czytanie, dla mnie, teraz).
Pojechać do Heidelbergu. Plan.
Kraków Janusza, gdy wchodzi na Planty od strony dworca. To samo odczucie. Ta sama zieleń i spokój.

3 Comments