księgarnia 13/23

Georgia O’Keeffe, Niebo ponad chmurami IV, 1965, The Art Institute of Chicago: unosiło się tamtego dnia nad tylnymi schodami (…), dominując nad, jak się zdawało, kilkoma piętrami pustego światła, i moja córka spojrzała na nie raz, wbiegła na podest i spoglądała dalej. „Kto to narysował”, szepnęła po chwili (s. 150)

Joan Didion, Biały album, tłum. Jowita Maksymowicz-Hamann, Relacja 2022:

W żadnym razie nie mogę odmówić, nawet jeślibym się nie zgadzał, Joan Didion przenikliwości i dalekowzroczności. Umieszczony w zbiorze „Biały album” jej tekst o ruchu feministycznym z 1972 taki właśnie jest – krytyczny wobec drugiego i trzeciego dziesięciolecia dwudziestego pierwszego wieku.

Pisze więc Didion: Spalić literaturę, powiedziała rzeczywiście Ti-Grace Atkinson, kiedy zasugerowano, że nawet jeśli nadejdzie rewolucja, wciąż postanie cała pula „seksistowskiej”, zachodniej literatury. Oczywiście jednak żadne książki nie zostałyby spalone – kobiety z tego ruchu doskonale potrafiły tworzyć dydaktyczne przeglądy każdego pozornie zawiłego materiału (s. 131). Rewolucja poszła jednak nawet dalej. Wymazywanie autorów (por. np. „Zgoda„), wyrzucanie filmów z kina a dzieł sztuki z widoku w muzeach, wreszcie przepisywanie książek na nowo – wszystko to się zdarzyło i zdarza, choć na progu lat siedemdziesiątych wydawało się jakąś mrzonką radykałek. Didion, tak ceniona dzisiaj, ostrzegała wtedy: wiara w „większe dobro” nieodłącznie oznacza działanie w pewnym zawieszeniu etycznym (s. 133).

Wyśmiewając – jak na cyniczną komentatorkę przystało – nieakceptowalne upokorzenie bycia obserwowaną przez robotników budowlanych przy Szóstej Alei (s. 133), Didion odrzuca absurd, do którego prowadzi każdy -izm, zmierzający koniec końców do formy autorytarnej. Bycie obserwowaną przez robotników budowlanych dziś może już być – tak przypuszczam – czynem karalnym, a jeśli nie, to przynajmniej podstawą do wyrzucenia z pracy na budowie.

Równocześnie spojrzenie Didion pozostaje spojrzeniem z wysoka. Piętnując radykalny – jak uważano podówczas – feminizm, mówi w imieniu elity, tej samej, która bardziej przejmie się losem Romana P. albo Harry’ego W. niż jakiejś młodej aspirującej aktoreczki albo – dajmy na to – niani, która zdobyła autograf Paula Newmana (jej historię z pewnym wyczuwalnym obrzydzeniem powtarza Didion zarówno w „Białym albumie” – na s. 193 – jak i w „Błękitnych nocach”).

Obawiam się, że pewnego dnia, esej o ruchu feministycznym również zostanie uznany za utwór reakcyjny, broniący seksizmu. W kolejnych wydaniach będzie zgrabnie wycinany albo uzupełniany o dydaktyczny przegląd w posłowiu albo wstępie.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s