
Oficjalna narracja historyczna (ta od największego drzewa w Jad Waszem) stara się wymazać z pamięci zbiorowej niewygodne fakty. Naród niewinnych. Wypowiada się w „Płuczkach” archeolog: każdy naród, społeczeństwo ma swoje jasne i ciemne karty. Nie można udawać, że jest się tylko ofiarą (s. 128).
(Jeszcze o udawaniu: bardzo ważny w tej książce jest aneks opisujący pewną fotografię z Treblinki. Po jej publikacji, budowano oskarżenia o antypolskość wobec autorów, usiłowano tłumaczyć i wyjaśniać, że przedstawia zupełnie coś innego niż przedstawia, byle tylko nie powiedzieć wprost: tak, to prawda, to my).
Paweł P. Reszka dopomina się o to nieudawanie. Ta lektura mrozi. Nie da się po niej zasnąć. Zwyczajni Polacy-katolicy (to ważne, w niedzielę – dzień święty – nie idą, bo pracować w niedzielę to grzech) idą na Icki, żeby kopać żużel i przebierać rąbankę. Co ich do tego popycha? Bieda? Chciwość? Przyzwyczajenie do okrucieństwa? Mechanizm gorączki złota, która ludzi doprowadza do szaleństwa? A może jednak to, że życie i śmierć Żydów dla Polaków-katolików nie miało większego znaczenia?
(O cmentarzach: co jakiś czas powtarza się teza, że Polacy mają szczególny sentyment i szacunek wobec zmarłych. „Płuczki” opowiadają o tym, że wyłącznie wobec swoich własnych. Trudniej się czyta o braku wyrzutów sumienia (i powtarzanych do dziś przez potomków kopaczy antysemickich hasłach) niż nawet o samym procederze dziejącym się w Bełżcu i Sobiborze. Gdzie indziej też: jednym z pierwszych dokumentów w zbiorze dotyczącym Majdanka jest doniesienie o masowych kradzieżach obuwia ofiar).
Reszka w swoim reportażu też kopie. Wkopuje się w kolejne warstwy pamięci, odsłaniając to, czego – zdaniem wielu – odsłaniać nie trzeba. Uczciwi Polacy: pojęcia nabierają dwuznaczności. W internetowej dyskusji odzywa się rządowy obrońca dobrego imienia: Niech się pani nie gorączkuje. Będzie jak zwykle – Reduta zajrzy do źródeł, pojedziemy na miejsce, porozmawiamy z ludźmi i wtedy będziemy wiedzieć jak „wielu”. Nasze doświadczenia pokazują, że autorzy takich publikacji rozciągają jednostkowe wydarzenia na całą społeczność. O innych możemy mówić, że wszyscy, o nas – że tylko pojedyncze przypadki, anomalie.
W tym niewinnym świecie, tylko jedno niepokoi. Rozmówcy Reszki zwierzają się z wyjątkowych nieszczęść spadających na nich i ich wioski. Przeczuwają bowiem, że coś było nie w porządku, nie, nie chodzi o sumienie, ale mści się teraz żydowski Bóg (dziwnym trafem ten sam, co nasz). I nie da się zapomnieć, jakbyśmy wszyscy chcieli, nie da się – przez ową boską pamiętliwość.
(Paweł Piotr Reszka, Płuczki. Poszukiwacze żydowskiego złota, Agora, listopad 2019)

2 Comments