Nawet góry przeminą

(źródło: filmweb.pl)

1.

Sekwencja jak z „Wielkiego piękna”. Z wyciemnienia wyprowadza pompatyczna melodia, która okazuje się być początkiem „Go West” Pet Shop Boysów. Najpierw z daleka, potem w zbliżeniu widzimy tańczących. Radość i entuzjazm. Sylwester 1999 roku. (Co robiłem wtedy? Bardzo możliwe, że w klubie osiedlowym na Bronowicach, tańczyłem „Go West”, w każdym razie, zapisałem następnego dnia w swoim dzienniku naiwnego młodzieńca: wyszedłem, jak rzadko, bezgranicznie szczęśliwy).

2.

Ten film od pierwszej minuty porusza, lecz w sposób bardzo dyskretny, nie poprzez wyciskanie łez, atakowanie emocjami, nie, „Nawet góry przeminą” jest po chińsku ascetyczny: w obrazach, słowach, świetnie dopracowanej muzyce. Życie jest uniwersalne, myślę sobie, że to akurat marzec: ta sama radość i entuzjazm, konieczność wyborów, które okazują się być nieodwracalne. Bliski ten film, bo właściwie jestem równolatkiem bohaterów: wybieram w tym samym czasie, co oni.

3.

Pytam A., czy sądzi, że tytuł jest biblijny. Kluczem do odpowiedzi być może jest wycieczka po australijskim wybrzeżu: 12 skał nazwanych Apostołami. Jedna z bohaterek mówi, że było ich osiem, a teraz są tylko trzy. Nawet góry przeminą, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie (Iz 54, 10). Miłość: to jest dobra odpowiedź na pytania, zarówno o to, o czym jest film, jak i o to, o czym jest owo uniwersalne życie.

4.

Z innej perspektywy można powiedzieć, że fabuła filmu opowiada o przemianie, w której sami braliśmy udział (i znów Shanxi okazuje się całkiem bliskie naszym okolicom, chociaż zupełnie odmienne). Pierwszy niemiecki samochód, na który można wyrywać dziewczyny; obrazek opery w Sydney jako tło ślubnego zdjęcia (ach, ten urok folderów szwajcarskich biur turystycznych!); melancholijna prowincja, nawet bardziej Górny Śląsk niż Lu. A potem: szaleństwo konsumpcji, drogie samochody, Australia na żywo. Tylko, że zaczyna brakować – i tam, i tu – czegoś najważniejszego: więzi z ludźmi. (Kiedyś już autor bloga stawiał tezę, że konsumpcja zabiła wiarę, podobnie zresztą – ten film to udowadnia – jak nadzieję i miłość).

5.

(Spojler) Znów „Go West”. Dwadzieścia pięć lat później (film wybiega w przyszłość, ale nie zamienia się, dzięki Bogu, w opowiastkę o latających samochodach) nie ma już wokół tamtych ludzi. Melodia też jest tylko wspomnieniem. Zostaje naśladowanie tamtego szczęścia, tamtej nadziei – rozpamiętywanie. A. twierdzi, że mimo wszystko „Nawet góry przeminą” jest filmem pozytywnym. Z sali kinowej nie wychodzi się przybitym, raczej zadumanym: poszukuje się w pamięci siebie wtedy i porównuje z sobą dzisiaj.

Słowa klucze: sweter w paski, labrador, walizeczka dziecięca na kółkach (A. widziała potem w czasie podróży jedną taką i od razu skojarzyła z filmem)

(3,5/4,5)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s