Dziennik. Katastrofiści

Gawędzimy sobie z A. o wojnie. Kto urodził się w Lu. albo okolicach, prędzej czy później staje się katastrofistą. Dał nam przykład Józek, co zginął u fryzjera przypadkiem. Ale przyznajmy: jeszcze nigdy, odkąd pamiętamy, nie znajdowaliśmy się w tak kiepskim położeniu. Ta, co nas chroniła od Złego, i wcale nie w Częstochowie, drży się w posadach. Nikt już nie pamięta jak było przedtem i że wojna to był naturalny stan życia w Europie. Rozleniwił nas pokój i zamożność. A tutaj: ta sama pycha, złudna duma i poszukiwanie wrogów jak przed wielką klęską, którą zafundowali nam poprzednio ci, co mówili o nieoddawaniu guzików. I ta nienawiść, co kiełkuje i wszechwładne kłamstwo, i „religia”, która nie ma nic wspólnego z religią. Prawie jak w książkach o Jugosławii – mówi A. Tak się zasępiamy, w dniu, w którym od hosanny do Na krzyż! parę linijek tekstu (20.03.2016).

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s