Ulricha Schnabla czytam w określonym kontekście. Zapewne w innych okolicznościach zwróciłbym bardziej uwagę na przykład na kwestię występowania cudownych ozdrowień (rozdział I, którego jeden z podrozdziałów nosi piękny tytuł: O nieprzewidywalności łaski), teraz bardziej intryguje mnie społeczna rola religii. Jakim sposobem jej najbardziej gorliwi wyznawcy popadają w zacietrzewienie, ulegają hasłom o żołnierzach wyklętych, Polakach-katolikach i boją się wolności (rozdział II)?
Kościół w Polsce byłby doskonałym poligonem badawczym. To przecież tutaj niechęć wobec bliźniego miesza się ze wzniosłymi słowami o Bogu, tutaj redaktor Terlikowski osądza kogo do piekła, a kogo do czyśćca, wreszcie tutaj młodzi Polacy-katolicy biegnący ku władzy łączą w sobie zajadłość i religijne uniesienia. Nie wiem też czy istnieje jakikolwiek inny kraj, w którym Franciszek byłby aż tak nierozumiany a jego gesty i wypowiedzi ośmieszane.
Ortodoksyjnie wierzący chrześcijanie okazywali się we wszystkich prawie badaniach nastawieni bardziej nacjonalistycznie, ufający autorytetom i konserwatywni (…) Opowiadali się raczej za represyjnymi karami dla ludzi łamiących prawo, rzadziej angażowali się w działalność organizacji pokojowych, wykazywali sporą gotowość do zajmowania postaw antysemickich i niechęć wobec mniejszości narodowych (etnocentryzm) oraz skłonność do innych uprzedzeń (s. 122). Niesamowite, im ktoś jest bardziej ortodoksyjny, tym mniej przypomina sobą postawę Chrystusa. Religia staje się rodzajem organizacji życia społecznego (używając słów Franciszka organizacją pozarządową), a nie propozycją odpowiedzi na pytania o życie i śmierć. Dziwię się temu chyba niepotrzebnie, pewnie dlatego, że całe życie otaczałem się ludźmi, którzy zadają pytania i wątpią, a nie tymi, którzy mają pewność. Dopiero teraz, tak sobie wspominam zdarzenia z mojego życia, zauważam, że ci od pewności, częściej niż wahający się, skłaniali się ku drobnym podłościom. Boże, chroń przed ortodoksyjnie wierzącymi chrześcijanami!
Gdybym miał taką pewność, być może dane przytaczane przez Schnabla dotyczące skuteczności modlitw (wracając do rozdziału I) lub produktu ubocznego ewolucji (rozdział V) zbiłyby mnie z tropu. Swoją teorię religii autor bloga prezentuje tutaj.
(Przyczynek do klasycznej recenzji: nie wiem dlaczego redakcja pozwoliła na nietłumaczenie niektórych pojęć, które aż się proszą o polskie odpowiedniki; podobnie jak na bardzo słabą jakość przypisów odredakcyjnych).
1 Comment