Ponieważ ludzie to bestialskie zwierzęta, ponieważ potrzebuję konkretnych odpowiedzi a nie kolejnych pytań, ponieważ bałem się w dzieciństwie okładki z małpoludem, którą namalował rzeczony Zdenek Burian, przez dwa dni pochłaniałem biografię człowieka.
Czytając klarowny i wciągający wywód profesora Dunbara, który nawet o statystyce potrafi pisać językiem zrozumiałym, wpadłem w podziw nad nauką. W ten podziw wpadłem zresztą już wcześniej, w piątek w przychodni, dokąd na wizytę kontrolną przyniesiono dziecko, które przy urodzeniu ważyło osiemset gramów. Cud! U Dunbara historia człowieka odtwarzana jest z maleńkich fragmentów: mitochondrialnego DNA wszy lub zawartości izotopów węgla w kościach i diecie. Opowieść jest fascynująca. Co lepsze kąski, jak ten o wynalazku babci, powtarzam A. przy kolacji.
„Człowiek. Biografia” dużo mówi o nas dzisiaj. Autor chętnie przytacza przykłady z czasów współczesnych. Zresztą niektóre fragmenty warto zapamiętać: przyjaźnie z niespokrewnionymi osobami cechują się wysokimi „kosztami utrzymania” i szybko słabą, kiedy przestaje się o nie dbać (s. 336, niby banał, ale tu znajduje naukowe uzasadnienie). Jakby wtórując Salgado, autor pisze: około 15% całkowitej śmiertelności związane jest z działalnością wojenną i proporcja ta nie wydaje się zmieniać od czasów neolitu do dziś (s. 326).
Przyznam, że dziwnie przyjemne jest to, wzbierające przy lekturze, uczucie, gdy tracisz swoją wyjątkowość i czujesz się jeszcze jednym z gatunków fauny. Tak jakby cię jakiś wielki entomolog przebijał szpileczką i przytwierdzał w gablocie pośród innych okazów.


3 Comments