Zamykasz oczy, słyszysz melodię, widzisz Planty. K. prześwituje przez liście, stukot tramwajów albo plac na Groblach – moja pierwsza wycieczka do K., jesień, moje pierwsze z K. wspomnienia. Tekst i K. w nierozdzielnym związku. Turnau śpiewa:
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
Słowo to zimny powiew
nagłego wiatru w przestworze;
może orzeźwi cię, ale
donikąd dojść nie pomoże.
Zwieść cię może ciągnący ulicami tłum,
wódka w parku wypita albo zachód słońca,
lecz pamiętaj: naprawdę nie dzieje się nic
i nie stanie się nic – aż do końca.
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
Zaufaj tylko warg splotom,
bełkotom niezrozumiałym,
gestom w próżni zawisłym,
niedoskonałym.
Zwieść cię może ciągnący ulicami tłum,
wódka w parku wypita albo zachód słońca,
lecz pamiętaj: naprawdę nie dzieje się nic
i nie stanie się nic – aż do końca.
A teraz grom z jasnego nieba. Czytam jakąś osiedlową gazetkę w Wa., a w niej Michał Zabłocki, autor tekstu wyjaśnia, co autor miał na myśli. I co? Żadnych Plant, żadnego placu na Groblach. O Żoliborzu tekst, dokładniej o Parku Żeromskiego, tym z watą cukrową, gromadami nieletnich i fortem. Cała magia włebwzięta.
A ten tłum co zwodzi: czyżby to smutni ludzie na przystanku 122?