
Nicol Hochholczerova, Tego pokoju nie da się zjeść, tłum. Rafał Bukowicz, Ha!art 2023:
Tak, jakbyś długo siedziała na grzebiecie kozy.
Siła zdania wybitego na czystej stronie. Dokładnie tak jak z natłoku słów i zdarzeń, wyłącznie pojedyncze potrafią wryć się w pamięć. Mało tekstu ma moc taką, że przez kilka dni nie potrafię dopisać nic więcej. Próbuję.
Opowieści takie jak ta dzisiaj nie mają prawa się zdarzyć a jednak się zdarzają. Ich bohaterka, nie mogąc z definicji podjąć świadomej decyzji, nie ma prawa kochać i pragnąć, a jednak to robi. Ich bohater w powszechnej wyobraźni przypomina dotkniętego priapizmem, przyczajonego demona, chociaż – koniec końców – okazuje się zwyczajnym dziadersem. Ta książka po prostu dzisiaj nie powinna istnieć a mimo to trzymam ją w rękach. Świadectwo niewyobrażalnego.
Ty głaszczesz mnie po głowie.
Ten sam temat. Natarczywie napastliwa narracja Vanessy Springori w „Zgodzie” powstaje po to, by demaskować i oskarżać, jednocześnie czyniąc bohaterkę bezwolną ofiarą. Dlatego też jest książką polityczną, taką, jakiej się oczekuje w dzisiejszych czasach, przeczącą możliwości zaistnienia niewyobrażalnego. O wiele bardziej szczera – chociaż zupełnie niepoprawna – jest powieść Hochholczerovej. Przekonany jestem, że w takim kształcie ukazać się mogła jedynie na peryferiach kontynentu, dokąd nie dotarł jeszcze ogień krucjaty, czyniącej z Lewisa Carolla albo Balthusa pobratymców Josefa Fritzla.