
Muzeum
Głośnik szeptał imiona egipskich bogów. Pogańskie ciarki na plecach. Dziecku spodobała się Izyda. Pomyślałem, jakby się tą wystawą zachwycili tamci z „Kameny” przed siedemdziesięciu laty. Ile by o niej napisali. Tylko ten biedny ptolemejski chłopiec, bez imienia, w gablocie, rozebrany z bandaży, czemu on taki nagi, czemu on taki umarły?
Ogród
To był ogród, w którym się całowaliśmy, a teraz całował się już ktoś inny,
smutny ogród, martwy, przetrzebiony.
Każdy ma taki Central Park, na jaki zasłużył – powątpiewała A.
Taki maleńki się zrobił Saski, kiedyśmy zeń wyrośli.
Zmiana
Obudziłem się we wtorek wcześnie rano, myślałem, że to piątek. Miało się wiele zmienić. Niewiele się zmieniło. Najpiękniejsza w tym wszystkim była przeprowadzka.
Niebo
No i co w tym ciekawego, w tej całej koniunkcji – stwierdza A.
No i co w tym ciekawego, w tej całej koniunkcji – powtarza dziecko
Że kamienie i że nikt na nie nie czeka.
Ołtarz
Wyniosłe aureole, relikwiarze z ciała, drobne święte, Łucja i Agata,
wieczór wczesnomarcowy, mocna biała kawa.