
Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie, Listy 1951-1955, Sedno 2022:
Kto by oczekiwał jakichś obyczajowych albo politycznych sensacji, może poczuć się zawiedziony. Tak rozdmuchiwany w zapowiedziach fragment z pomnikiem Dzierżyńskiego jest jednym z nielicznych, w którym małżonkowie nawiązują w jakikolwiek sposób do sytuacji politycznej. Bardziej jest ona widoczna w tle jako wszechogarniająca bieda, tak niesamowicie kontrastująca nawet nie z opisywanym przez Jarosława w listach Zachodem, ale również z czeską Pragą. Jeśli szukać w tomie szwarccharakterów, to bywa nim starsza córka Iwaszkiewiczów.
Listy z lat 1951-1955 to kolejny odcinek rodzinnej sagi, którą śledzę i wyczekuję kolejnych tomów, tak jak wyczekuje się nowego sezonu ulubionego serialu. O czym może pisać małżeństwo z trzydziestoletnim stażem: jak w świecie drobiazgów nie ulec zupełnemu zgorzknieniu? Ludzie żyją, chorują, umierają, pada śnieg albo deszcz i (…) nie mogę się oprzeć uczuciu strasznej nudy – zapisuje swoje ennui Jarosław. Uczucie do kogoś najbliższego – odpowiada kiedy indziej z wyrzutem Anna – polega [na tym], że myśl o nim nieustannie towarzyszy naszym myślom i drobnym nawet przeżyciom. Życie składa się z ciągłych rozczarowań.
Oboje mają świadomość, że żyją w państwie, które okłamuje własnych obywateli, ale jednak są realistami: muszą w nim żyć. Kiedyś może nawet uważałbym, że to postawa zasługująca na potępienie. Dzisiaj sam dwójmyślę z równie prozaicznych powodów. Pensja przychodzi pod koniec miesiąca. Nie jesteśmy bohaterami, więc nie wymagajmy tego od nich.
[Z pewnym wzruszeniem sprawdzam stare daty. Okazuje się, że Tata urodził się we wtorek, tego dnia w Rabce była wstrętna pogoda, w nocy i rano lał deszcz, zimno, wietrzno i pochmurno].