
Miron Białoszewski, Na każdym rogu ta sama truskawka. 1946-1950, Dowody na Istnienie 2022:
(Ciągłość lektur: Ludwig Hering, partner Józefa Czapskiego, z którym do września trzydziestego dziewiątego mieszkał w Józefowie, po wojnie staje się przyjacielem Mirona Białoszewskiego).
Prasowe reportaże Białoszewskiego są formami krótkimi i na swój sposób – rzadko używam tego określenia – uroczymi. Pochłaniam je z przyjemnością w jeden wieczór, szkicując w myślach mapę powojennej stolicy. Jest to wciąż miasto ruin, ale jednocześnie miasto żywe, z życiem pokonujące niedawną śmierć. O tym, że to życie świadczą zwykłe problemy mieszkańców: brud na dworcu, wypadki na drodze do Wilanowa, wiślana powódź sięgająca po Służew.
Mogłaby być to więc optymistyczna historia o tym, że miasta powstają z ruin. Taki zmienny los miast. Ale oczywiście to tylko część prawdy. Gdzieś przecież jest jeszcze świeża żałoba, są poszukiwania zaginionych ciał, trwają ekshumacje a na niektórych grobach wypisuje się N.N. Ten szkielet, który pojawia się nagle, w którymś z zaułków Starówki, w artykule prasowym jest tylko figurą z gabinetu strachów, chociaż za sobą ciągnie całe nagle przerwane życie. Była mała dziewczynka o imieniu… – zresztą sami wiecie. Pod spodem tych reportaży, ciągle kryje się rozpacz.
*
Traf chce, że mniej więcej w tym samym czasie, co edycja artykułów M.B., ukazuje się zbiór dokumentów „Architektura i urbanistyka w dokumentach KC PZPR” (tu dostępny onlajn). Tworzy się przez to całkiem ciekawy dwugłos o Warszawie – bo KC też woli rozmawiać o niej niż o innych miastach. I tak, z jednej strony, Białoszewski opisuje jak kwitnie handel na Marszałkowskiej, a z drugiej towarzysze zbierają się by debatować nad kształtem kandelabrów MDM. Życie, podobnie jak śmierć, to są przecież sprawy polityczne, choć nad kandelabrami (pod kandelabrami) chichoczę.