dziennik 59/22

Aleksandra Waliszewska, z wystawy „Opowieści okrutne”, Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Warszawa

Ciała i dylemat jeża

1.

Postanowiłem zrobić dżem truskawkowy. Wyszła lepka i gęsta konfitura, która smakującym nadaje wyraz twarzy Teresy Berniniego.

2.

Pełnia – twierdzi A. – pobudza wszelkich szaleńców do żądań uznania prawa do własnego geniuszu. Planety – opowiadają M. i J. – znajdą się w jednej linii.

3.

Kilka obiegów wokół słońca temu, też byliśmy tutaj, też w pięcioro. Na drewnianych pomostach muzeum. Pisałem wówczas o Zuzannie, gęsto cytując mistrza Leonarda. Niewypowiadalna Zuzanno pełni, pod jakim kryjesz się imieniem?

4.

Mężczyźni pod Mostem Świętokrzyskim uwalniają testosteron z ciała. Coś jak targ gladiatorów, pokazy napiętych mięśni. Procesja zmierza ku kawiarni, ołtarze z krwi naprzeciw ołtarzy z aperolu i oranżady.

5.

Dlaczego uciekasz Zuzanno, dlaczego się wymykasz? Aleksandra Waliszewska w Muzeum nad Wisłą. Panie w kasie ostrzegają małe dzieci przed dziećmi na obrazach. Dzieci na obrazach odsłaniają policzki od zewnątrz. Ciała są tu gęstsze niż mój truskawkowy. Coś jest niepokojącego w Boże Ciało oglądać „Opowieści okrutne”. Wracam do starego wywiadu z autorką: Mała dziewczynka jest dla mnie formą idealną. Tak się składa, że malowanie małych dziewczynek w opresyjnych sytuacjach sprawia mi przyjemność.

6.

Błądzę w czeluściach. Czeluściach instagramów, tik-toków, nawet wikipedii. To tam trafiam na dylemat jeża: opowieść, która wyjaśnia o ludziach wszystko. Powinno się uczyć o nim w szkole, żebym w czterdzieste trzecie lato nie musiał odkrywać rzeczy oczywistych. Schopenhauer pisze o jeżozwierzach (dokonam więc pewnej manipulacji tekstem):

Pewnego zimnego zimowego dnia, stadko jeży wtuliło się w siebie, żeby przez wzajemne ciepło uchronić się przed zamarznięciem. Niemniej bardzo szybko jeże odczuły na sobie ukłucia swoich igieł, a więc odsunęły się od siebie. Jednak potrzeba ciepła znowu przybliżała je do siebie i znowu odczuły igły. Trafiły więc między dwa złe rozwiązania i trwało to aż do momentu, gdy znalazły właściwą odległość, taką by wzajemnie się tolerować. [Artur Schopenhauer, Parerga i paralipomena, tom II, rozdział XXXI, dział 396]

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s