księgarnia 17/22

Kadr z filmu „Kieł”, reż. Yórgos Lánthimos, 2009, źródło: filmweb.pl

Fonos. Zbrodnia po grecku, tłum. zbiorowe, wyd. Książkowe Klimaty 2022:

Ostatnio po sieci krąży mapa pod budującym tytułem „Czy detektyw prowadzący śledztwo w sprawie twojego morderstwa będzie smutny?” Zgodnie z nią istnieją cztery typy detektywów: smutny zmarznięty, smutny przemoknięty, smutny pijany oraz sexy, z tym, że północna granica występowania tych ostatnich przebiega mniej więcej po linii Ebro, Padu i Dunaju. Tacy właśnie powinni być greccy detektywi.

Dla weryfikacji tej tezy nie pozostaje nic innego jak sięgnąć po antologię trzynastu opowiadań kryminalnych, właśnie wydaną przez „Książkowe Klimaty”. I od razu pierwsza uwaga: owszem tematem jest zawsze zbrodnia, ale nie zawsze w opowiadaniu pojawia się detektyw. Są bowiem w książce opowiadania-wyznania, są też historie – na moje oko – zupełnie niekryminalne zbudowane wokół zbrodni. Jeśli już pojawiają się detektywi to także nie zawsze tacy, których odmalowuje mapa. Mamy do czynienia z różnorodnością narracji, tematów i okoliczności. Zresztą posłowie jest właśnie taką analizą: klasyfikacją i systematyką występujących wątków. Można z niego budować odrębne artykuły (np. „Obraz migranta w greckich opowiadaniach kryminalnych”).

Zatrzymując się przy klasyfikacjach i systematykach, podpowiem Wam, że – moim skromnym zdaniem – lepsze opowiadania umieszczono w antologii na początku. Ale i tak najważniejsze z nich wcale nie jest kryminałem, raczej moralitetem z historii przemocy.

To była sprawiedliwa wojna po latach niewoli. Historia od początku przyznawała rację. A jednak nikt ci nie powie, co tam robił – opowiada bohater Dimostenisa Papamarkosa – ale zapomnieliśmy, jak to jest być człowiekiem (s. 136). Kiedy rozmawiamy sobie o okrucieństwach rosyjskich sołdatów, pojawia się w nas co jakiś czas wizja ich wyjątkowości. Nic bardziej fałszywego, pisałem w dzienniku. Dwa czy trzy dni później wysłali nas, żebyśmy doszczętnie spalili wieś niedaleko Alasehir. Powiedzieli, żeby nie ostał się ani jeden kamień. Żeby nikt nie przeżył. Zrobiliśmy, co mieliśmy zrobić (s. 138).

To, co dla głównego bohatera prawdziwe i okrutne – zbrodnia – stało się kiedyś w rodzinnej wsi i dotknęło go osobiście. Na wojnie obcinanie warkoczy dziewczynom po gwałcie okazuje się jedynie dziwnym nawykiem, który naprowadza na trop tamtej zbrodni. Zbrodnia na wojnie nie istnieje: robi się tylko to, co należy zrobić.

sza­ry war­ko­czyk mysi ogo­nek ze wstą­żecz­ką – nagle przychodzi na mnie Różewicz.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s