
przeszłość I
nadganiam czas a on, ten czas, ucieka i przecieka. dogoniłem piątek, a to już poniedziałek. wprowadzam przez to do wspomnień fałszywą chronologię.
droga
żadnych saren, żadnych zajęcy. rzepak z niebem zamienia krajobraz w ukraiński plakat. cztery godziny na południowy zachód.
przeszłość II
Georgi Gospodinow: przeszłość także jest bezlitosna. to skarłowaciały organ, rodzaj wyrostka, który (…) z czasem dostanie zapalenia (s. 39).
norge I
Lea była dzieckiem, kiedy Norwegia była jeszcze bardzo biedna. mieszkała na północy w małym domku pokrytym mchem, pomagała rodzicom na łodzi i układała na kamieniach małe srebrne rybki.
przeszłość III
w hiszpańskiej księgarni opowiadam Węgrowi o Bolesławie Chrobrym. – dawno cię nie czytałem – mówi S. – dawno nic nie pisałem – odpowiadam. siedzę w przeszłości, grzebię w historii, wyciągam z niej srebrne rybki.
norge II
Salam uciekł z wielkiego bazaru, na którym są wszystkie smaki świata daleko na północ. nigdy nie może powrócić, bo jest dezerterem. porzucił zapach oleju i smarów, gra na bębnach.
panorama
wielka kapłanka nakazuje ciszę. opiekunów proszę przodem. idziemy ciemnym korytarzem. szepcą szkolne wycieczki. po świętych schodach. kapłanka nakazuje słuchać: przemówi głos. kręcą się nieustannie uczniowie i uczennice szkół niesubordynowanych. wielka kapłanka śledzi wszystkie pępki. patos tak potężny, że wyobrażam sobie pędzące po jednym z pól racławickich stada brontozaurów. na odsiecz.
norge III
Henrik w czasie kolacji zaczyna śpiewać, patos, taki toast. jest reżyserem być może największym na świecie, choć świat o tym nie wie. odkryłem – woła – że otaczają mnie human beings, jakie fantastyczne odczucie.
dzień
uciekliśmy z pola bitwy. siedzimy z P. na plaży. znów jest beztrosko jak w Oslo. po Wyspie Słodowej krążą południce. (nigdy nie pijcie czeskiego piwa o smaku fanty). piaski są ruchome. plaża jest barką. opowiadam P. o Dunbarze i o miejscach na pięcioro przyjaciół. o tym, jak nami kołysze, że nigdy nie wiadomo.
norge IV
Birgit ma dom na samym cyplu, który się wciska między bieguny, dalej nic nie ma, ląd łączy się z lodem. teraz jest tam zawsze dzień. zimą będzie zawsze noc.
noc I
podróż była szalona, miasto ciepłe gwarne. peryferia. gdzieś miał się w lesie odzywać słowik. niewiarygodne, że są jeszcze w życiu takie wieczory – myślałem kiedy Wasyl pędził uberem, słuchając ukraińskiego hip-hopu.
noc II
bar był ku..wski. one miały długie rzęsy jak rusałki. kolejne kieliszki napływały z cytryną. piliśmy koktajle w kolorze zielonym i odrobinę rumu, co był długości połowy mojego życia.
przeszłość IV
Feniks przy rynku. P. powiedziała, że jest tu wszystko. odnalazłem przeszłość. na drugim piętrze pachniała chemią u Magierskiego i geesem w Niemcach, na pierwszym – butaprenem i gumą z Radoskóru na Szopena.
litania
w papilotach dziewczynki bawią się na chodniku, na komunię – mówi P., majowe. Wieżo Dawidowa!
wypatrywałem, gdy wagon hamował, na działkach w Oławie cudu. Wieżo z Kości Słoniowej!
Irina
lubię zadarte noski – stwierdza P. Irina ma zadarty nosek i może piętnaście lat. podziwiam jak zarządza zasobami ludzkimi w postaci dwójki braci i młodszej siostry. pociąg kołysze się do Warszawy, możecie usiąść, jeśli chcecie, robią relacje na insta. na peronie Centralnego czeka na Irinę tata.