obudziliśmy się w kwietniu ze śniegiem za oknem i ludobójstwem siedemset kilometrów od mieszkania.
nie wierzcie, że świat się dzieli na czas przed buczą i po buczy. śnieg się roztopi, zdjęcia podobnie: oswojony straszny widok przestaje przerażać. nie wierzcie też w sprawiedliwość: współczynnik osądzonych zbrodniarzy w stosunku do bezmiaru zbrodni pozostaje niski. jak również nie wierzcie, że to przypadek, wyjątek: albumy z sekretnych gabinetów wielu bibliotek zawierają podobne zdjęcia. nikt nic z nimi nie robi.
wstaje się, robi kawę i obserwuje jak można użyć buczy, jak można po raz kolejny zbezcześcić te wszystkie umęczone ciała.
na przykład można:
powiedzieć, że się wygrało z wrogami wartości europejskich i wśród tych wrogów wymienić prezydenta ukrainy (partia rządząca składa gratulacje); oskarżyć o całe zło prezydenta francji, tylko po to by poprzeć jego konkurentkę, wierną zausznicę kremla (och, jak pięknie mówi nasz premier – mdleją w studiu eksperci); ogłosić, że wszyscy jesteśmy winni (i pyk dziewięć lat pontyfikatu poszło się je..ć); przygotować okólnik dla urzędników pt. „jak wykorzystać śmierć na ukrainie dla budowy pozytywnego wizerunku polski” (służę tekstem niedowiarkom).
nie ma, że po buczy. ludzkość wciąż nie nadaje się do niczego.