
1.
Wiadomości o nowym wariancie. Pisałem w marcu, kasandrycznie w czasach jeszcze optymistycznych: Tymczasem – wydaje się – będziemy żyć z końcem świata na co dzień, całkiem możliwe, że jeszcze długo, zawsze? Stopniowo pozbywając się tego, co było dotąd. Wydawało się wówczas, że dwa zastrzyki i spokój. Zaraz będzie trzeci a końca nie widać.
Żeby jeszcze nasz śmiertelny wróg był czymś żywym, żebyśmy mogli o nim pisać jako o potworze, maszkaronie, ale nie. Dręczy nas kolczasta kulka związków chemicznych. Dlatego personifikujemy zarazę.
2.
Żyjemy w niepokoju. Kolejne osoby otrzymują pozytywne testy. Ci, co się nie szczepili obwiniają zaszczepionych za własną bezmyślność. Atmosfera robi się nerwowa. Mieszkamy w wielkiej umieralni (czterysta dziewięćdziesiąt siedem śmierci jednego dnia) a władza udaje, że nic się nie stało. Ba, wszyscy udają, że nic się nie stało. Sklepy zawieszają gwiazdki, w autobusach opowiada się o zadaniach z matmy, w urzędzie normalny ruch. Władza ogranicza się do zdawkowych wypowiedzi: wszystko jest pod kontrolą, dla każdego starczy miejsca w nekropoliach.
3.
– Ledwo nadążamy – przyznaje nam (…) dyrektor (…) miejskiej spółki z Pobożna odpowiedzialnej za cmentarz komunalny. Potwierdza, że pochówków jest zauważalnie więcej. Dlatego szykuje na zimę więcej dodatkowych grobów. – Zwykle na okres zimowy, gdy nie da się kopać w ziemi, przygotowywaliśmy 20, 30, najwyżej 50 zapasowych grobów. Teraz chcemy na zimę przygotować ich ponad 100 (źródło: „Dziennik Wschodni„)
W Pobożnie, pod płaszczem Michała Archanioła, nigdy nie było zarazy, nie ma jej i nie będzie.