Polska z oddali

Pere Català Pic, Przeciw faszyzmowi, 1936, źródło: museunacional.cat

1.

Spróbujmy choć przez jeden weekend pokazać, że państwo działa – nasze oczekiwania i nadzieje przez te sześć lat ogromnie skarlały. W pięknym mieście czytam twittera i zastanawiam się do czego wracać. Kiedyś to pierwsze zdanie spowodowałoby lawinę: dzisiaj przyjmujemy je na chłodno, akceptując stan rzeczy. Polska jaka jest każdy widzi.

2.

A jednak potrafi zaskoczyć. Marsz faszystów [nie owijajmy w bawełnę, nie bawmy się w eufemizmy, sprawdźmy znaczenie słów u Eco] staje się wydarzeniem państwowym. Reklamuje go plakat naśladujący nazistowskie Bekanntmachungi, podpisany nazwiskiem prezydenta miasta. Wojewoda nakazuje uprzątnąć temuż ławki, kamienie i rowery. Faszyści idą.

3.

Być może symboliczne rozwalanie miasta, podpalanie mieszkań i rzucanie kostką brukową jest wpisane w upamiętnienie przez faszystów tych, których są pogrobowcami, a którzy z Warszawy nie zostawili kamienia na kamieniu. Być może (hipoteza druga) rozpieprzenie miasta jest parabolą tego, co władza uczyniła z Polską.

4.

Polska skłócona z każdym, autorytarna i pozwalająca faszystom maszerować w miejscu przez faszyzm zniszczonym jest słabą Polską. Polską zastraszaną, oddaną na żer rządowej propagandy, nienawidzącą obcych i swoich. Polską żałosną. Dziwadłem pozbawionym przyjaciół. Każdy watażka może się z nią zabawić (nawet nie wiecie jakie hołdy składaliśmy Erdoganowi jeszcze parę miesięcy temu).

5.

Język wojny, język nienawiści. Odczłowieczanie. Kochaj mundur. W mundurze twoja jedyna nadzieja. Język małych wojskowych dyktatur, których zbrodnie potem bada się latami. Mundur pogranicznika bijącego kobietę w ciąży. Mundur generała chilijskiej armii rozstrzeliwującego związkowców. Mundur argentyńskich oficerów uprowadzających w nocy dzieci. Szanuj mundur. Murem za mundurem – wyświetla się w Lublinie napis jak ponure hasło gdzieś z kraju, w którym nie chcielibyśmy mieszkać. Obrzydliwa wojenna propaganda: ostateczna broń władzy, która nie ma już nic do stracenia.

6.

Idą faszyści. Zabrali nam nawet święto – żali się A., kiedy wracamy z lotniska. A pamiętasz – pytam – jak kiedyś na rocznicę wolnych wyborów przyjechali do nas prezydenci i premierzy z całego świata? Jak świętowaliśmy? Wydaje się to tak odległe i tak nierealne w Polsce, która rzekomo stała się wielka.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s