Kroniki zarazy drugiego roku (2)

Edvard Munch, Słońce, 1911, Uniwersytet w Oslo, źródło: wikimedia.org

I

Ponieważ się boję, a boję się tak jak potrafi się bać hipochondryk albo wyglądająca katastrof Filifionka. Ponieważ naczytałem się artykułów pisanych przez lekarzy i boję się jeszcze bardziej, i już nawet wiem jak brzmią ostatnie słyszane słowa. Ponieważ wszyscy dokoła albo zdrowieją albo zapadają, więc boję się (patrz zdania powyżej), bo prawdopodobieństwo powoli zmierza ku jednemu, postanowiłem napisać raczej Księgę Pocieszenia.

II

Obok. Jest obok. Nie wiesz czy karetki krążą do wyimaginowanych wypadków, czy to są właśnie one, co wiozą od jednego szpitala do drugiego kolejnych pacjentów, których dotknęła.

Obok. Jakby nie było tygodnia, ktoś opowiada. Kleszczami ściskało mi mózg, ktoś inny. Ale zaraz ktoś dodaje, że nic nie zauważył, lekki katar. Myk.

Obok. Nie czytam liczb, tak lepiej. Konferencja kłamcy, na której oskarża wszystkich, tylko sobie nie ma nic do zarzucenia (niech jadą – wołała w uniesieniu posłanka partii rządzącej, kiedy nikt nie myślał jeszcze, że może być zaraza, jedzą kawior – opowiadały szmatławe wiadomości w programie pierwszym). Państwo zbudowane z kłamstw nie potrafi stawić czoła. Kłamca już to zrozumiał.

III

Obok. Mieszkańcy Venzone (pojadę tam, kiedy to się skończy) mieszkali w domach ze swoimi przodkami, ofiarami czternastowiecznej zarazy. Siadywali z nimi do stołu, chodzili do kościoła, popijali herbatę. Było to oswojenie znacznie większe niż nasze, może nawet rodzaj przyjaźni (tutaj).

Niewykluczone, że Venzone wcale nie istnieje: jest tylko opowieścią – samotny dziennikarz gubi się w górach i odkrywa przypadkiem zagubioną wioskę – o lęku, który siedzi w nas.

IV

Od poniedziałku powoli gromadzę zapasy, jak gdyby nie miało być Świąt jak w zeszłym roku. Ładuję do torby kilka mąk (ta dwuznaczność!), dziesięć mazurkowych fig i białą kiełbasę.

V

Pan Dec opowiada o tym, że kościoły muszą pozostać otwarte. W sumie zupełnie mi obojętne, co opowiada on i jego koledzy.

VI

Perfidia kłamców: z premedytacją narazić życie i zdrowie setek tysięcy osób, tylko z powodu obawy przed spadkiem w sondażach. Autokraci znad Wisły spóźnieni o dzień. Tyle, aby przenieść zarazę do kraju, z którego wyjdzie iskrapisałem, nie ja jeden, wtedy w grudniu. Z tak niskich pobudek zrobić z Polski Bergamo.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s