
I
Była tam Matka Boska z trzema rękami. Jest półnaga. Z pępka wyrasta jej krzepka, zgrabna ręka. Dwie pozostałe są rozłożone gestem błogosławieństwa. Trzy ręce mają symbolizować świętą Trójcę. Inny pobożny obraz Matki Bożej przedstawiał ją z otwartym podbrzuszem; zamiast wnętrzności wypływają z niego chmury; pośród nich Chrystus-dziecko tańczy i trzyma w dłoni skrzypce (s. 36)
Ze wszystkich notatek Benjamina, ta poczyniona w Moskwie najbardziej zapada. Myślę o tych ludowych ikonach, bluźnierczych w swojej formie, poszukuję ich wizerunku, lecz nigdzie ich nie ma. Może są jedynie obrazem w wyobraźni, licentia poetica autora?
II
Obrazy myślowe. Notatki – coś pomiędzy jawą a snem. Wrażenia z podróży, których nie ma sensu ujmować w przewodnikach, bo nigdy nikomu innemu tak się nie powtórzą. Wbrew odtwarzaniu słynnych widoków, gubienie się w topografiach. Nigdy nie umiałem nazwać swojego ulubionego gatunku.
III
Jak refren – trzykrotnie w tekście (trójręka!) – powtarza się sen: Podsunęła mi policzek. Całując go, spostrzegłem, że jest z kości słoniowej, na całej długości pokryty wprawnie zaszpachlowanymi czarnymi rowkami, które ujęły mnie swym pięknem (s. 281) Czytam przed zaśnięciem. W nocy tulimy się na ulicy Krótkiej w Lu. To zupełnie niewiarygodne jak sen pozwala poczuć ludzkie ciepło, dokonać czegoś niemożliwego.
Wieżo z kości słoniowej – przypomniałem sobie moje ulubione wezwanie loretańskie. Przypomniałem sobie ją a może je.
IV
Obrazy z Berlina wzbudzają we mnie nieposkromioną chęć ucieczki, wyjazdu, mimo zamkniętych granic, mimo kwarantann. Za długo już w tej Polsce, za długo w oknie z widokiem na plac zabaw i śmieciarkę zajeżdżającą tu co drugie rano. Przed samym zamknięciem granic – wspomina Benjamin – niespakowany jeszcze, rozpaczliwym gestem rzuca się w podróż, ucieczkę na Południe. Na Capri (na marginesie – nikt jeszcze tak odstręczająco nie opisał Neapolu). Rzucić się w podróż. Zmienić krajobraz. Uciec stąd.
(Na Akropolu śnieg).
V
Czy czterdzieści lat to nie za wczesny wiek na przywoływanie najważniejszych wspomnień własnego życia? (s. 321) Powtarzam od paru dni: czterdzieści to nic, czterdzieści jeden to dramat.
(tłum. Bogdan Baran)
(Dopisane: dociera do mnie, że cytuję fragment z Matką Boską w dniu, w którym prokurator żąda sześciu miesięcy ograniczenia wolności za wizerunek w tęczowej aureoli. Mam przeczucie, że Tricherousa z moskiewskiego targu wyciąga ku temuż prokuratorowi środkowy palec wszystkich swoich rąk).