Dziennik. Przysłówki

Pablo Picasso malujący światłem, 1949, fot. Gjon Mill, The LIFE Picture Collection / Getty Images

Poniedziałek. Biało

Podążaliśmy za pługiem: w białych bruzdach migotał pomarańczowo – tu jesteśmy. Z Bielan na Żoliborz powolutku. Nie wiesz, czy pada z nieba, czy z ziemi.

Wtorek. Mroźno

Poranki są mroźne. Żyję w czasie przeszłym przypuszczającym. Powinienem o nim napisać, ale zamiast obsesyjnie uczę się portugalskiego.

Środa. Czarno

Pora na media. Mem z czarną Polską. Tu miał być fajny kraj – jakie to jest smutne patrzeć jak się kurczy, jak się zapada, jak wraca do tej swojej zwyczajnej, nieszczęśliwej formy.

Czwartek. Pusto

Martwa hala. Jedynie świeci się u Greka i w wołowinie obok. Od mrozu albo od braku dostać można stygmatów. Espresso jest tylko wspomnieniem cappuccino.

Piątek. Brzydko

Śnieg zbrzydł. Codziennie jeździliśmy sankami po coraz cieńszej bieli, pomiędzy godziną, w której na osiedlach parkują kurierzy a godziną, w której wysypują się panie z sanepidu.

Sobota. Jasno

Na tę jedną chwilę zrobiło się błękitnie. Jakieś zaburzenie w zachmurzeniu. Wszystko co zapisujesz, zapomnisz, nawet ten promień słońca w połowie lutego.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s