
Niedziela. Mróz
– Umrą jak nie pójdziesz – przekonuje mnie A. Jest koło pierwszej, ubieram na piżamę płaszcz i wpycham się w jej baleriny. Noc jest lśniąca, otulam poziomki płóciennymi torbami muzeów. Gryzie w stopy dwanaście stopni.
Niedziela. Msza
Pokusa stworzenia własnego kościoła. Alternatywą wobec niego jest definitywne zerwanie z tym polskim towarzystwem hipokrytów. Chwytamy się więc świętego Jana, czuwamy. Dziś komentarz do Markowego opętanego z Kafarnaum: czego od nas chcesz, Jezusie? Czego chcesz od naszej religijności, naszego wypełniania przepisów, naszej religii lęków?
Niedziela. Niebieski
Niebieskie dni są najpiękniejsze. Trafiają się rzadko. Po śniegu musi przyjść lekki mróz. Trzymam w sobie zimowe krajobrazy z Wyżyny i z porzuconego własnego miasta. Na sankach w niebieski dzień jedziemy po faworki. Mają przemarźnięte ręce te panie, co dają serduszka – obserwuje Dziecko pod ratuszem B.
Niedziela. My
Po niebieskim dniu ten wieczór jeszcze lepszy. Styczeń kończy się w jednym z moich ulubionych pokoi, gdzie siedzimy wokół stołu tak jak przed zarazą. Najpiękniejsze wcale nie są niebieskie dni, ale chwile, w których czai się czułość (czułość do czasu, czułość do osób).
Poniedziałek. Z kraju
Zapytany, czy zmusiłby córkę do urodzenia dziecka z wadami letalnymi, Stanisław Karczewski podkreślił, że to wyłącznie decyzja córki.
Wtorek. Trzy zimy
Cykl zim i wiosen nabrał dynamiki. Ledwie śnieżyce i mrozy ścinające poziomki, a już wiosna i wypatruj pierwszych krokusów. Może są? A może nadejdzie czwarta zima tej zimy?
Wtorek. Z kraju
Manewry. Polski generał przegrał wojnę w cztery dni! Wojska wroga okrążyły Warszawę. Zaskakująca jest sprawność z jaką realizujemy scenariusz zaleszczycki.