
Nic
Przełom miesięcy. Nic się nie zdarzyło. Cały tydzień zamykaliśmy się we wnętrzu. Chmury gęstniały, przyzwyczajaliśmy się do rzeczy ciemnych. Budzili nas robotnicy wchodzący po drabinach. Zasypialiśmy, gdy schodzili.
Kroniki zarazy jesiennej
Ostrożne gesty wiosną. Unikaliśmy ludzi i dotyku klamki. Oddychaliśmy miarowo. Po mieście jeździły auta nadając komunikat.
Zaraza jesienna jest zupełnie inna, oswojona wciska się coraz bardziej, coraz bliżej. Dowiadujemy się i czekamy, czy ktoś zadzwoni. Przestaliśmy śledzić liczby i liczyć prawdopodobieństwa. Ułuda bezpieczeństwa chwieje się z każdym kaszlnięciem w autobusie. Kłamcy udają, że wcale nie kłamali. Pisałem wówczas: koniec zarazy jest narzędziem władzy. Powtarzam to, gdy w sobotę rano zarażonym okazuje się Trump.
Notatki w telefonie ze snów
Pocałunki. Na rękach. Mycie zębów. Wanna.
W Stawisku
Zapadał już ogród. Opuszczony zmierzch. Nie pamiętam, gdzie znaleźć groby psów. Musiały tu być, ale wszystko zdziczało. Czterdzieści lat temu. Dzieci sikają w zaroślach. Na pajęczej nici tańczy liść.
Notatki w telefonie ze snów
Nie mogę się otrząsnąć po tym, jak mnie nazwałaś.
W muzeum
Do najpiękniejszych eksponatów w królewskim muzeum należała mała kosiarka na kołach. Ludzie zatrzymywali się nad nią, gdy równymi śladami przemierzała zieleniec. Pod górę. Z góry. Bez szmeru medytując ponad trawnikiem, dawała świadectwo szlachetności duszy.
Notatki w telefonie ze snów
Niekończące się korytarze brązowych drzwi. Lekcje niemieckiego. Poszukuję jej. Nie odnajduję. Potem przyjęcie. Nie poznaję nikogo. Tyle lat jestem już urzędnikiem.