
Niedziela 10
Kiedy już się przyzwyczaisz do swoich trzech pokoi i zrozumiesz że to nowa nienazwana planeta, wtedy odkrywasz, że niewiele zauważałeś. Na przykład nie dostrzegałeś ziarenek kurzu w rogu sypialni albo tego jak intensywne jest południowe słońce. Za oknem otwierają się liście: to już planeta inna, przyjazna wróblom i srokom. Nie mogę siedzieć w domu, kiedy taka piękna wiosna – odpowiada Jo. nam siedzącym.
W taką niedzielę poszlibyśmy do kawiarni: cóż, nie ma ich. Przemysły naszych próżności przestały działać. Pozbywamy się kolejnych przyzwyczajeń: dalekich podróży, kawy na Krakowskim, muzealnych wycieczek, lidla, kiedy ma się dosyć, mszy z kącikiem dla dzieci.
Pozostają rzeczy naprawdę proste. Dopiero kiedy odłączą internet, popadnę w rozpacz.
Poniedziałek 11
Przyszło niezauważalnie. Nie mogłem się przygotować, bo pandemie, wykresy, dzień jak co dzień. Wstałem odrobinę później, miałem czterdzieści lat i nie mogłem wyjść z domu.
Odkąd przestały latać samoloty, zaczęłam słyszeć tramwaje – wyobraziłem sobie opowiadanie, które wyrasta z tego doskonałego zdania M. Nigdy nic lepszego nie napisałby nikt o tej zarazie.

1 Comment