(Ferdinand Hodler, Wiosna, 1901, Muzeum Folkwang, Essen, źródło: wikimedia.org)
Oznaki
Podobnie jak bohater „Fizyki smutku” obserwuję pierwsze oznaki nadciągającej katastrofy. Nie gromadzę wycinków (wycinki przecież jej nie przetrwają nawet w kapsule czasu), czytuję profile, które opowiadają. W zeszłym miesiącu wypisałem sobie:
śnieżyce w Kefalonii,
powódź na Krecie,
morze wlewające się do Marzamemi,
deszcz ryb na Malcie,
upały w Anglii.
Herbert na hali
Dziecko usnęło właśnie wtedy, kiedy zamierzałem kupić drobiowe serca. Zrezygnowałem więc i poszedłem po oliwę (oliwa była z Krety, tam, gdzie aktualnie powodzie, patrz: wyżej). Śpiącemu Dziecku Grek wręczył świecącą w ciemności gwiazdę.
– Dobrze – mówi szklanym głosem gwiazda. – Wszystko mi jedno, dokąd idę. A z tym końcem świata to naiwność. Niestety, nie ma końca świata (Z. H.)
Niedzielne popołudnie
Teraz.
(W gruncie rzeczy nie interesują mnie:
śnieżyce w Kefalonii,
powódź na Krecie,
morze wlewające się do Marzamemi,
deszcz ryb na Malcie,
upały w Anglii).
Nierecenzja
Rodzice kiedyś bardzo często chodzili do kina – opowiadam Dziecku historie z czasów, kiedy było inaczej. W sumie tu, gdzie jesteśmy, to nie jest kino – podług dawnych definicji, która do kin zaliczała „Muranów”, „Wisłę”, „Prahę”, ale nie drugie piętro centrum handlowego.
Okazuje się później, że w niekinie oglądamy niefilm. Bo, wybaczcie, że to powiem, widziałem dziesiątki filmów dla dorosłych i dzieci, były filmy nudne, i takie, że się zostawało w sali, ale czegoś tak złego jak „Lego (R) Przygoda 2” nigdy nie widziałem.
Myśli nad sernikiem w Środę Popielcową
Tak wygląda piekło – opowiadał potem wszystkim kolega, z którym dzieliliśmy to samo zadanie. Było nas pięcioro urzędników i coś: stosy kanapek, sałat, kremów dyniowych i polędwiczek w musztardzie. Kosztować i oceniać – jak tego chce Protokół. Chyba przy czwartym serniku pomyślałem – podobnie jak kolega – że przyjemność może zamienić się w przymus a przymus w torturę. I tak ze wszystkim na świecie.
Myśli nad klockami w Środę Popielcową
Proboszcz postanowił mówić dużo o śmierci. Mówił tak dużo, że Dziecko zdążyło posprzeczać się o własność klocków i musiałem je wynieść z kościoła, bo zagłuszało proboszcza. Proboszcz nadal mówił o śmierci, kiedy słuchaliśmy w samochodzie „Calineczki”. Ominął nas popiół, nie ominęła ropucha.
Autor poszukuje treści
Kiedy już osiągnąłem względną doskonałość formy (choć daleko jej do kamyka wypełnionego dokładnie kamiennym sensem) – człowiek całe życie ćwiczy się w formach i niekiedy zapomina – okazało się, że gdzieś zagubiła się treść:
szukałem jej w domu, posprzątałem urzędowe biurko i nawet posegregowałem pulpit. Znalazłem sporo na zdjęciach tęsknoty, trochę goryczy i kilka spraw, które dawno – świadczą o tym pieczątki – wymagały zamknięcia. Nigdzie treści.
Ukrywam się teraz pod obrazkami, udając, że to, co piszę zbliża mnie do treści, ale to tylko wprawki. Trzynaście lat wprawek.
Widzący
Chmury nadciągały gwałtownie nad Zamek Królewski, co tłum turystów witał z niebywałym entuzjazmem. Być może tylko nieliczni rozumieli, co się dzieje. Na pewno była wśród nich pani z tramwaju, która oglądała na telefonie trzynaście prawdziwych ujęć z duchami.
(01-07.03.2019)
Lubię tu przystawać, choć kawę piję gdzie indziej. Mam wrażenie, że ważko macamy te same ścieżki.
PolubieniePolubienie
Zapraszam częściej!
PolubieniePolubienie