(Fragment okładki aut. Michała Pawłowskiego, źródło: znak.com.pl; rzadko publikuję okładki książek, ale ta jest urzekająca)
Bardzo trudno być katolikiem w Polsce. Chór biskupów (ostatnio niejaki Pan Depo) za wszelką cenę usiłuje cię do Kościoła zniechęcić, od Kościoła odciągnąć, udzielając lekcji hipokryzji tak doskonałych, że podręcznik do tejże biskupiego autorstwa stałby się bestsellerem.
Osiągają swój cel. Zbiór kazań i artykułów księdza Tischnera kupiłem w zeszłym roku i odłożyłem na później, szukając ukojenia poza Kościołem. Wielki błąd! Ta niewielka, pięknie wydana książeczka daje ukojenie, pozwala zanurzyć się w Kościół piękny i rozumiejący, taki, co niewiele ma wspólnego z panem Depo i jemu podobnymi.
O czymkolwiek mówi Tischner, mówi pięknie. Wypisywać można całe strony. Już na poziomie dbałości o język, widać jaka przepaść dzieli go od dzisiejszych najważniejszych (z małymi wyjątkami) głosów polskiego Kościoła. To dzięki jego słowom, czytanym blisko dwadzieścia lat temu, budowałem swoją życiową filozofię (ach, ten patos), albowiem zawsze żyje się kosztem tych. co byli przed nami (…) Człowiek znalazł się w sytuacji, że więcej otrzymał, niż zdoła zwrócić (s. 24-25).
Wdzięczność jest tutaj pojęciem kluczowym, podobnie jak myśl, że zło jest jedynie brakiem dobra. Jak daleko od tego odeszliśmy przez dwadzieścia lat w naszym manichejskim kościele, żerującym na ludzkim lęku. Budzi się w nim [dziecku] i doskonali bezgraniczne zaufanie do wszystkiego i wszystkich. Wyciąga ręce do każdego spotkanego człowieka, do każdego psa i kota, wchodzi odważnie do każdej kałuży. Dziecku wydaje się, że cały świat mu sprzyja, bo ono sprzyja całemu światu (…) Kto wie, czy w instynktownej i całkowicie spontanicznej ufności dziecka nie kryje się więcej prawdziwej mądrości życia niż w gorzkiej podejrzliwości człowieka dojrzałego (s. 163-164).
(Coś jednak zostało mi z lektur Tischnera: wbijanie Dziecku do głowy, że świata nie należy się bać).
A jeśli – pytanie zupełnie odbiegające od mojego sposobu myślenia – Pan Bóg zabrał szybko Tischnera, Życińskiego i paru innych, żeby sprawdzić, czy Kościół w Polsce przeżyje i jeśli okazuje się, że jednak nie, że – zamiast przed nami – chrześcijaństwo już jest za nami, a u nas tylko narodowy narkotyk albo głucha obojętność?
1 Comment