(Neufahrwasser i Ostseebad Brösen, maj 2016 r, źródło: a.b.)
Tego dnia po raz pierwszy pomyślałem, że dziecko wyrośnie. Że przestanie się uśmiechać do zdjęć i włazić po tobie. Że stanie się zupełnie samoistne. Że za tą monotonią potem będziemy tęsknić i wspominać, i oglądać zdjęcia, a zdjęcia to jest tylko zapis. Chwili nie uratujesz.
Moreny dzisiaj we mgle i nie ma efektu z mostem w Grudziądzu, który tak bardzo lubię.
Za jasnym oknem kwitnie ogromny kasztanowiec (tutaj kwitną dopiero teraz). Jak przyjrzysz się bliżej, dostrzegasz, że to jedno z cmentarnych drzew.
K. oprowadza po miasteczku. Tramwaje terkoczą po bruku. Neufahrwasser jest zupełnie koci i czas go omija.
Napis reklamowy na pensjonacie w Brösen: Czysta pościel!
Lubię okolice, gdzie mięsny sąsiaduje z piekarnią. Klasyfikacje miejscowości można prowadzić nie tylko pod względem kotów i psów, ale też pieczywa. Za każdym razem mają inny zapach (cebularze w Lublinie, ciasto drożdżowe z truskawkami w Brodnicy Dolnej: wtedy też było Boże Ciało).
K. oprowadza po miasteczku. Nad kałużą chłopiec przepuszcza promy. Nad wszystkim czuwa narożna Atena, choć powinna Afrodyta z odkrytym pępkiem.
Na nadmorskim bulwarze natykamy się na nich co krok. Żołnierze wyklęci, Polska walcząca, koszulki z napisem NSDA. Od roku ich coraz więcej, nie wiem jak to się stało – mówi B. Jak nagle narosło i wybuchło. Co dalej będzie się działo, truskawki spadają z gofra.
Spotkałem nad morzem kobietę, która powiedziała, że żałuje, że nie umie piec ciast, dlatego gotuje budyń.
Ciężka była to podróż. I rozpłakane dziecko, i burza, którą doganialiśmy dwukrotnie, i ból zatoki, wcale nie Gdańskiej, i brak McDonalda, i świerszcze na każdym parkingu.
(26.05-28.05.2016)