Czytanie Mandelsztam w połączeniu z polską wiosną (meteorologiczną i polityczną) jest na tyle przygnębiające, że zaszywam się w kąt sto osiemdziesiąt.
Kiedyś było wielu dobrych ludzi. Mało tego, nawet źli udawali dobrych, bo tak po prostu wypadało. Było to źródłem obłudy i fałszu, które pod koniec XIX wieku zdemaskował realizm krytyczny. Rezultat tych zdemaskowań okazał się zaskakujący – dobrzy ludzie zniknęli (…) dobry człowiek jest czymś w rodzaju mamuta (s. 166).
Przyglądam się ludziom, ale to nawet jak na mnie za wiele (21.03.2016).