1.
Jestem pierwszą Azjatką, którą widzi dziecko – cieszy się pierwsza Azjatka, którą widzi dziecko, Chinka w poczekalni. Odnotowuje to zapewne drobnymi palcami na facebooku czy jak to się tam nazywa w Chinach. Zdziwienie dziecka jest chwilowe, potem wraca do żucia tetry (Modlin).
2.
Chcieliście nad morze? Bo ja chciałam, ja z Grodna i gołąbki mam, było mówić. Jak pies jestem, wszystko pamiętam. Z każdej uliczki widać tutaj lazur (Estepona).
3.
Dwie córeczki z żurnala „Burda Kinder”. Tata w grubych oprawkach głosuje na konserwatystów. Mama nieco nieobecna. Placyk cudeńko. Biszkopt żółty jak kąpielowa kaczuszka. Kot przemyka pod drzewkami pomarańczy. Tylko czemu ojciec zrywa się i kopie gołębie? (Estepona)
4.
Dopiero teraz odkrywam ukryty sens w jedzeniu chałwy tygodniami przed. Przygotowywaliśmy się – widać – do tego pałacu, jego arabesek i mozaik, ogrodów, które jedne w drugich jak w Zakazanym Mieście (szkoda jedynie, że pawilony nie noszą owych fantazyjnych chińskich tytułów: Śpiewających Słowików lub Blasku Księżyca). Tak daleko na Zachód, że aż Orient (Sewilla).
5.
Miasto jest wszerz i wzdłuż (na tablicach mierzy 1200 na 1800 metrów), trudno wytłumaczyć dziecku, że prawdziwy urok to zapuścić się w boczne ulice a potem zgubić. Udajemy więc, że Nowy Świat zaczyna się już w nadmorskim parku. Odpływają Fenicjanie, Rzymianie i Kolumbowie. Zostają papugi takie jak gołębie, żrą chleb i ziarno, przeganiają wróble (Kadyks).
6.
Jedliśmy na targu w sercu Sewilli serce tuńczyka. Serce było słone. Południe upalne. Pachniało kwitnącymi pomarańczami. Wyobraziłem sobie, że serce to Morze. Θάλασσαφαγε (Sewilla).
7.
Na placu Chrystusa z Burgos pod wielkimi figowcami jemy lody o smaku pinii i kremu sewilskiego. Od dobrych paru kilometrów poszukuję tekstu. Silisz się by naśladować Jarosława, stwierdza autorytatywnie A., bo A. lubi konkret a nie bajania. Tekst oddala się jeszcze bardziej, słodycz lodów staje się nie do wytrzymania (Sewilla).
8.
W mieście, które całe żyje Bożą Męką, pomysł uczczenia prokuratora Judei własnym placem wydaje się zupełnie trafiony. Boża Męka dzieje się tu bowiem na granicy gry i religii. Na dziedzińcach Domu Piłata przefruwają synogarlice, kwitnie kącicierń (Sewilla).
9.
Półksiężyc zawisł całkiem południowy. Staruszek rozstawił drabinę na chodniku. Na murku kotłowały się podniecone ogony. Ubiczowany spoglądał spomiędzy szynek, Dolorosa zza sukni flamenco, Święty Franciszek karmił koty (Sewilla, Triana).
10.
Spośród teorii na temat pochodzenia nazwy Andaluzji, które przytacza Wikipedia, najbardziej podoba mi się teza Vallvégo, który twierdzi, że chodzi o Atlantydę. To po czym spacerujemy to tylko tafla. Fale dawno pochłonęły zarówno Maurów, jak i królów katolickich (Grenada).
11.
Sennik andaluzyjski. W zamurowanym, białym jak andaluzyjskie domy, relikwiarzu, w katedrze w Krasnymstawie albo Sarajewie (pytam przez sen i S., i J.) jest cynowe wiadro, z którego nastąpiło Wniebowzięcie. Uczcił je sam prezydent, którego okrągła twarz zastąpiła hostię w złotej monstrancji. Leżałem na ziemi i waliłem histerycznie rękami i nogami, że to niemożliwe (Grenada).
12.
W poranek, w dzień powrotu musieliśmy się przygotować na nadciągającą melancholię, wybraliśmy się więc na Promenadę Smutnych (ach ten realizm nazw ulic: Promenada Smutnych, Nabrzeże Nieuleczalnie Chorych). Po drodze mijaliśmy klasztory na pocieszenie oferujące słodycze, ale było za wcześnie i jeszcze nieczynne (Grenada).
(08.03.2016-15.03.2016)