W końcu dywan przestaje wystarczać. Ostrożnie schodzą ręce na podłogę. Nachyla się i całuje, Boże, trzeba ją umyć, wzdycha A., jak papież albo Marek Siwiec. Czyżby poczucie granicy było wrodzone? I podobnie potrzeba, żeby ją przekraczać?
Bo przecież nie ma w życiu odczucia bardziej odurzającego niż reisefieber (07.03.2016).