Dz.U. Pictures presents „Dziewczynka z kotem”

(źródło: filmweb.pl)

Pisanie recenzji też przestało mnie bawić.

Dzisiaj w nocy przyśniła mi się „Dziewczynka z kotem”, po czym nastąpił sequel, w którym nie było już dziewczynki, Arii ani kota, Daca, ale za to był sprytny morderca uciekający przed szwedzką sprawiedliwością. Ów sen był koszmarem pierwszoosobowym i pierwszy raz to ja byłem tym okrutnym, ba ćwiartującym bohaterem.

Paweł T. Felis obejrzał groteskową komedią dziejącą się w latach dziewięćdziesiątych, to znaczy albo nie obejrzał i przeczytał jedynie materiały dystrybutora, albo nie rozumiał włoskiego. Bo to nie była komedia (a poszliśmy na coś lżejszego niż „Lewiatan”), to był smutek. Przypominający, z każdą sceną coraz bardziej, kolejny odcinek „Dekalogu” Kieślowskiego. Czcij ojca swego i matkę swoją. Smutno. (Nie działa się też w latach dziewięćdziesiątych: pamiętnik Arii to wypisz-wymaluj nasze złote myśli z lat osiemdziesiątych).

(Spojler) A. twierdzi w ogóle, że to „Kopciuszek”, ale taki w wersji bez księcia, bucika i balu, taki jak pewnie zdarzyłby się naprawdę. Dwie siostry: Lucrezia w różowych getrach i Donatina.

Rodzina z artystycznej śmietanki nie może być patologiczna, wszyscy jej zazdroszczą, a dzieci w zazdrości są okrutne. Tacy państwo Kinscy, to przecież też Rzym i okolice1. Patrz też: ciągłe rozwody córek i wnuczek Hani i Jarosława2.

„Dziewczynka z kotem”, w oryginalnym tytule „Niezrozumiana”, to film o potwornej dziecięcej samotności. Jego bohaterkę, żywiołową i psotną, lubi się od pierwszej minuty, dlatego pewnie tym bardziej smutno, gdy idzie się do sto dwadzieścia dwa.

(Dużo ładnych ujęć, dobrze zrobiony film).

Słowa klucze: croissanty, czarny kot, palenie papierosów, punk, wypracowanie

(3,5/4,0)

 

_______

1 O rodzinie Kinskich pisałem tutaj.
2 O nietrwałości małżeństw potomków Iwaszkiewicza dużo pisze jego prawnuczka, o której „Pra” pisałem tutaj

Dodaj komentarz