Gdyby to był monodram o pamięci, starości i umieraniu to byłaby to świetna sztuka. Niestety, nie był to monodram.
Hanię tym razem oglądało się dużo przyjemniej, ale umieszczanie tych samych aktorów w rolach charakterystycznych w kolejnych spektaklach (zagubione dziewczę, wamp, komiczny i nieszczęśliwy kochanek) jest nieco nużące.
Z tego co nie było monodramem, zapamiętania wymaga postać Eryka, pracownika MOPS Śródmieście, który gra rolę przedstawiciela grupy docelowej Priorytetu VII Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Pewnie dlatego (innego powodu nie dostrzegam) wydał mi się komiczny. Dodać należy, że jego postać wskazuje na niecelowość i bezsens realizowanego wsparcia.
Jednym słowem szkoda. Szkoda, że nie był to monodram. I że, czasami, była to żenada.