Odkrywanie geometrii ulic jest jedną z najbardziej fascynujących rzeczy. Nigdy nie wiem, dokąd mnie zaprowadzą. Wybiegają spod domu i zakrzywiają się nagle albo gwałtownie wyprowadzają mnie w nieznany krajobraz. Nagle okazuje się, że miejsca całkiem znajome są zaproszeniem do rzeczywistości nieznanej i tajemniczej. Tramwaj, którym jeżdżę codziennie, potrafi też zabłądzić po torach tam, gdzie mnie nigdy nie było. Ulice prężą grzbiety niczym koty. Daleko jest naprawdę blisko. Błąkam się po omacku. Tajemnicze objawienia się kościołów, domów i parków. Odkrywam place schowane między kamienicami, witraże nad oknami, portugalskie sklepiki. Wszystko ukryte w plątaninie ulic.
I tylko to mi z tych miast zostaje. Pamięć o geometrii ulic, która nie uwzględnia twierdzenia Talesa.
Przypadkiem byłem na nich przechodniem.