dziennik 18/23

(Notatnik majowy)

Sennik. – Już umarłeś? – spytała zdejmując słuchawki. Piliśmy kawę całkiem cieleśnie. A ja rzeczywiście umarłem w tej kawiarni pełnej dymu i siedziałem przy stoliku, i patrzyłem na nią. Już umarłem. Było bez różnicy.

Przypis do Blocha. Kiedy na patelnię wrzuciłem pierogi, wystawili mu parawan w katedrze, ładny kolorowy, i zagrali Haendla. Święty anioł wylał święty olej. Gdy wyszedł zza zasłony mógł już uzdrawiać skrofuły, ale mu się nie chciało. Ziewnął. Przypaliłem pierogi.

Najwspanialsza. Jak można zdradzić Audrey Hepburn? Oglądam „Audrey” na Netflixie i nie mogę sobie poradzić z jej drugim mężem, który miał dwieście kochanek. Widzę go w piekielnym kręgu razem z Judaszem i Brutusem.

Muzeum, sennik. Przy schodach, na łożu w kształcie trumny leżała pożółkła staruszka. Uśmiechała się i pozdrawiała zwiedzających. Miała umrzeć w ciągu kilku minut. Nazywała się Janine i była szczęśliwa, że nie jest sama. Zdaje się, że umarła, kiedy szliśmy do szatni. Pani kurator wyjaśniła, że to nowatorski projekt: muzeum zwalcza samotność umierania. (Chyba zwariowałeś, że to Ci się śni?)

Pokwitanie. Różowe płatki śliwy obsypują schody. Ścieżka do ciebie.

Wojna. – Czemu Ag. jest taka smutna? – pytam Dziecko o dziewczynkę z mysim ogonkiem. – Widziała, uciekając pociągiem, jak spalił się jej dom – odpowiada jakby okropność była czymś zupełnie zwyczajnym.

Głęboko w magazynie biblioteki. Lubowali się w sztuce. Trochę mnie przeraża podobieństwo. Wyśmienite reprodukcje starych mistrzów. Zdjęcia harmonijnych ciał i krajobrazów. Niosą ze sobą piękno, prawdę, dobro. Jakiś żołnierz nadesłał polowy wiersz o Russland. W tle pociągi odchodzą do Treblinki i Bełżca (NS Monatshefte z 1942 r.)

Owoce i warzywa. Mężczyzna przygląda się karczochom, leżącym pośród cytryn. Dopytuje o nie kupującej mango. – Jakie one są? Czy słodkie? – dziwi się odpowiedziom, ale nieśmiało prosi o jeden pąk.

Do tego doszło, że wolę pisać o karczochach niż o Polsce.

Dziennik. Przeciw tymczasowości, zapisuję wszystko, co mogę. Save, save. Zdjęcia, relacje: wszystko się rozpływa. To żaden dziennik, skoro nie pamiętam maja, który wciąż nie minął. Save, save. Zbaw nas, karto pamięci.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s