



Złoty odcinek
Jerzy II miał doskonałe proporcje – zachwala pan przewodnik.
Przechodzień z Lublina
Ach, co ja mogę powiedzieć, przyjezdny ze wschodnich prowincji. Oglądam książęce miasto, jedno z wielu: w jego murach pomieścić się mogą ze cztery ówczesne Lubliny.
Przechodzień z Lukki
Sprawa Giovanniego Pinottiego jest poniekąd tajemnicza. Ponoć malarz lukkański, ale nie zna go włoska wikipedia. Ponoć tamże spłonął kościół, skąd uratowano jedynie „Życie Mojżesza” jego autorstwa. Cykl jest zaskakująco dobry. Od razu rzuca się w oczy niebieski koń i przestrach owiec.
– Pan się na tym zna? – ktoś pyta. Nie, ale nie potrafię się oderwać od wpatrywania.
(Jedyny poświęcony Pinottiemu artykuł w tomie ósmym „Dzieł i interpretacji”, rocznik 2003, znajduje się, co za zbieg okoliczności, tylko w bibliotekach).
Poniemieckie
Miasta rozlewające się po brzegi. Fary strzeliste gotykiem. Ulice o nazwach tak starych, że lepiej brzmią w tamtym języku: Panieńska, Zakonnic.
Przechodzień morowy
Postawiono go w miejscu gospody, gdzie (…) zmarła na dżumę pierwsza ofiara epidemii – głosi tabliczka przy wejściu.
Był piękny Sebastian, o lekko dziewczęcych kształtach i ciele wrażliwym na groty strzał. Jego oprawcy miłośnie zadawali mu ból. Mała śmierć Sebastiana poprzedzała śmierć wielką. Taki dotąd był.
Ten na fasadzie jest inny: zbolały i wyniszczony. Śmierć przyjmuje z ulgą po długotrwałej męce, to jest życiu.
Sesja popołudniowa
Wiewiórki przeskakiwały pomiędzy drzewami. Gdzieś w korzeniach liczne kości powoli traciły swą narodowość i wapń. Poobiednia nuda wzmagała tylko patos.
Właśnie wtedy mówczyni wygłosiła herezję: nie ma cierpienia narodów, są wyłącznie cierpienia osób. (szepty przeradzają się w szmer oburzenia.)