
Kandinsky, Eseje o sztuce i artystach, tłum. Ewa Borsuk, Rewizje 2022:
Uważałem dotąd, że abstrakcja jest czymś wyrachowanym. Tak jak geometria ma związek z rozumem i epoką mechanizmów, miast i maszyn, tak malarstwo abstrakcyjne jest zwierciadłem owej epoki na równi z linią produkcyjną fordów. W to moje myślenie wkracza Kandinsky, tomista sztuki, głoszący supremację ducha nad materią i treści nad formą. To, co dla Tomasza z Akwinu jest prawem naturalnym wyrażającym się w głosie sumienia, dla Kandinsky’ego jest duchem prowadzącym artystę, który wyrazić się może – jak w przytoczonym przykładzie celnika Rousseau – w głosie zmarłej żony.
Chrząszczowi biegającemu pod kloszem we wszystkie strony wydaje się, że ma przed sobą nieograniczoną niczym przestrzeń. Jednak w końcu wpada na szkło i choć nadal widzi, co jest dalej, nie może tam dojść. Tylko przesunięcie klosza daje mu możliwość zdobycia kolejnej przestrzeni. Główny kierunek jego ruchu wyznacza prowadząca klosz ręka (s. 20-21).
Rozróżnienie sztuki złej i dobrej, sugeruje Kandinsky, nie polega na figuratywności, bądź nie; nie polega też na ocenie bogactwa barw, sposobów kompozycji, przedstawianych przedmiotów, ale na tym, czego właściwie nie widać. Duchu – jak czytamy w artykule W.K. z „Błękitnego Jeźdźca”; Tym CZYMŚ – jak dopowiadamy dzisiaj niepewni w epoce postmetafizycznej.
Żeby zrozumieć tę ideę, Kandinsky proponuje ćwiczenie: przeżywać czystą ścianę (s. 120). To ona ma przygotować do przeżywania dzieła malarskiego. „Eseje” okazują się nie tyle dokumentem epoki, co rodzajem podręcznika do sztuki patrzenia.
***
Po którejś wystawie, zdaje się w Mediolanie, zaszedłem do sklepiku muzealnego. Oczekiwały tam małe wydania esejów o sztuce autorstwa różnych artystów. Bardzo mi się zamarzyło móc czytać takie tomiki po polsku. I oto przychodzi inpostem kunsztownie wydany Kandinsky z małymi reprodukcjami w prezencie. Marzę teraz dalej.